Jak zabija dezinformacja? Zdrowie w czasach fake newsów

Fake new­sy doty­czą­ce koro­na­wi­ru­sa sze­rzą się bły­ska­wicz­nie. To jed­nak zale­d­wie kro­pla w morzu fał­szy­wych wia­do­mo­ści zwią­za­nych ze zdro­wiem. Lewo­skręt­na wita­mi­na C, szcze­pion­ki powo­du­ją­ce autyzm, cudow­ne suple­men­ty zwal­cza­ją­ce raka – lista mitów medycz­nych jest dłu­ga. Nie­praw­dzi­wych tre­ści jest wie­le i pra­wie zawsze przy­świe­ca im jeden cel: osią­gnąć par­ty­ku­lar­ną korzyść.

Fake new­sy są, nie­ste­ty, coraz powszech­niej­szym zja­wi­skiem. Ich łatwe­mu roz­prze­strze­nia­niu sprzy­ja spe­cy­fi­ka mediów spo­łecz­no­ścio­wych – otwar­tych, ogól­no­do­stęp­nych por­ta­li, gdzie moż­na swo­bod­nie dys­ku­to­wać i wymie­niać poglą­dy z inny­mi użyt­kow­ni­ka­mi. Tym­cza­sem pra­wie 40% ruchu w sie­ci gene­ru­ją boty, nato­miast głów­nym celem fake new­sów jest wywo­ły­wa­nie nie­po­ko­ju prze­kła­da­ne­go na korzy­ści auto­rów fabry­ku­ją­cych fał­szy­we infor­ma­cje.

Ponad­to, war­to pamię­tać, że pro­blem nie doty­czy wyłącz­nie prze­strze­ni wir­tu­al­nej: fał­szy­we wia­do­mo­ści mogą poja­wiać się rów­nież w mediach tra­dy­cyj­nych, takich jak tele­wi­zja czy pra­sa. Infor­ma­cje te bazu­ją przede wszyst­kim na emo­cjach, więc jed­ną z ich pod­sta­wo­wych cech są sen­sa­cyj­ne, prze­sa­dzo­ne i nachal­nie zachę­ca­ją­ce do spraw­dze­nia tytu­ły. Fake new­sy mogą doty­czyć wszyst­kich sfer życia, jed­nak szcze­gól­nie nie­bez­piecz­ne są te o tema­ty­ce zdro­wia.

Dla­cze­go nie wie­rzy­my nauce i kto zara­bia na szko­dli­wej infor­ma­cji?

Brak zaufa­nia do nauki to bar­dzo szko­dli­wa i nie­bez­piecz­na posta­wa. War­to jed­nak wie­dzieć, że ule­ga­nie wie­rze w pseu­do­nau­ko­we tre­ści nie bie­rze się zni­kąd. Zarów­no oglą­da­nie reklam suple­men­tów, jak i przy­swa­ja­nie fał­szy­wych, sen­sa­cyj­nych infor­ma­cji, uru­cha­mia w ludz­kim mózgu ten sam mecha­nizm. Cho­dzi o ten­den­cję do uprasz­cza­nia rze­czy­wi­sto­ści, któ­ra daje poczu­cie bez­pie­czeń­stwa i kon­tro­li nad sytu­acją.

Eks­per­ci wyda­ją się czę­sto nie­osią­gal­ni i zdy­stan­so­wa­ni, a infor­ma­cje przez nich prze­ka­zy­wa­ne skom­pli­ko­wa­ne i nie­ja­sne. Szcze­gól­nie, kie­dy cho­dzi o dole­gli­wo­ści fizycz­ne, któ­re nie­rzad­ko wyma­ga­ją dodat­ko­wych badań lub cza­su. W tej sytu­acji dowód aneg­do­tycz­ny, czy­li np. zasły­sza­ny od zaufa­ne­go przy­ja­cie­la lub człon­ka rodzi­ny, jest prost­szy i łatwiej dostęp­ny, przez co dla mózgu wia­ry­god­niej­szy od słów eks­per­ta. Jed­nak to wła­śnie brak kry­tycz­ne­go myśle­nia, wia­ra w mity medycz­ne i ule­ga­nie fake new­som może nieść kata­stro­fal­ne skut­ki dla zdro­wia.

Pozo­sta­je pyta­nie: kto zysku­je na prze­ko­ny­wa­niu, że szcze­pie­nia są nie­bez­piecz­ne, leka­rze i naukow­cy kła­mią, a cudow­ne suple­men­ty leczą raka? Odpo­wiedź jest pro­sta — szar­la­ta­ni, któ­rzy ocho­czo sprze­da­ją „zamien­ni­ki” leków i szcze­pio­nek oraz autor­skie spo­so­by tera­pii. Ich celem są przede wszyst­kim łatwo­wier­ne oso­by, któ­re szyb­ko ule­ga­ją atmos­fe­rze stra­chu wywo­ły­wa­nej fał­szy­wy­mi donie­sie­nia­mi. Nie­rzad­ko żeru­ją tak­że na tra­ge­dii pacjen­tów zma­ga­ją­cych się z cięż­ki­mi cho­ro­ba­mi, któ­rym dają złud­ną nadzie­ję na popra­wę sta­nu zdro­wia.

Emo­cje nad roz­sąd­kiem, czy­li jak dali­śmy się oszu­kać, że szcze­pie­nia powo­du­ją autyzm

Lecze­nie magią i nad­na­tu­ral­ny­mi spo­so­ba­mi przy­pi­su­je­my daw­nym cza­som – przede wszyst­kim wie­kom, w któ­rych edu­ka­cja nie była dostęp­na dla wszyst­kich, a naukę potę­pia­no. Ina­czej ma się kwe­stia ruchów antysz­cze­pion­ko­wych – wie­lu wyda­je się, że te naro­dzi­ły się naj­da­lej kil­ka­dzie­siąt lat temu. Nie jest to praw­dą: prze­ciw­ni­cy szcze­pień ist­nie­ją tak dłu­go, jak same szcze­pion­ki, a ich argu­men­ty od począt­ku bazo­wa­ły na nie­wie­dzy i wywo­ły­wa­niu stra­chu. Jed­nak to wła­śnie teraz inter­ne­to­we sze­rze­nie dez­in­for­ma­cji burzy zaufa­nie do szcze­pień bar­dziej niż kie­dy­kol­wiek.

Jeden z naj­po­pu­lar­niej­szych mitów łączą­cy szcze­pie­nia z auty­zmem to zasłu­ga fake new­sa – kon­kret­nie jed­nej fał­szy­wej publi­ka­cji autor­stwa Andre­wa Wake­fiel­da. Jej autor od począt­ku z pre­me­dy­ta­cją fał­szo­wał dowo­dy i wyni­ki swo­ich badań, za co stra­cił pra­wo do wyko­ny­wa­nia zawo­du. Jego hipo­te­za zosta­ła wie­lo­krot­nie oba­lo­na przez nie­za­leż­ne od sie­bie gru­py eks­per­tów na całym świe­cie, a mimo tego prze­ciw­ni­cy szcze­pień powo­łu­ją się na nią do dziś.

Mitów medycz­nych zwią­za­nych ze szcze­pie­nia­mi jest wię­cej; doty­czą m.in. rze­ko­mej zawar­to­ści tok­sycz­nej rtę­ci, wyso­kiej czę­sto­tli­wo­ści wystę­po­wa­nia nie­po­żą­da­nych odczy­nów poszcze­pien­nych i prze­cią­ża­nia ukła­du immu­no­lo­gicz­ne­go dzie­ci. Regu­lar­nie poja­wia­ją się tak­że nowe fake new­sy doty­czą­ce np. cięż­kich, śmier­tel­nych i zazwy­czaj zata­jo­nych przy­pad­ków nie­po­żą­da­nych odczy­nów poszcze­pien­nych.

Wie­dza i kry­tycz­ne myśle­nie naj­lep­szym reme­dium na dez­in­for­ma­cję

W prze­ciw­sta­wia­niu się dez­in­for­ma­cji klu­czo­wą rolę odgry­wa świa­do­mość pro­ble­mu i roz­wi­ja­nie kry­tycz­ne­go myśle­nia. Pamię­taj­my, że fake new­sy cha­rak­te­ry­zu­ją się m.in. sen­sa­cyj­nym i emo­cjo­nal­nym wydźwię­kiem, suge­ro­wa­niem spi­sków i nawo­ły­wa­niem do zbio­ro­wej reak­cji. Ponad­to, szu­ka­jąc w inter­ne­cie infor­ma­cji o zdro­wiu zawsze war­to spraw­dzić wydaw­cę zna­le­zio­nych tre­ści. Naszą czuj­ność powin­ny wzbu­dzać por­ta­le, któ­re publi­ku­ją wyłącz­nie ano­ni­mo­we infor­ma­cje lub mają dużo reklam kon­kret­nych pro­duk­tów czy usług. Wie­dza medycz­na powin­na zawsze opie­rać się na dowo­dach nauko­wych, fak­tach i bada­niach, a nie emo­cjach, czyn­ni­kach nie­ra­cjo­nal­nych czy oso­bi­stych opi­niach. Mia­ro­daj­ne źró­dła rze­tel­nych infor­ma­cji zazwy­czaj są cer­ty­fi­ko­wa­ne przez Mini­ster­stwo Zdro­wia, insty­tu­cje publicz­ne lub auto­ry­te­ty medycz­ne.