Elektrofizjolodzy do zadań specjalnych

W Naro­do­wym Insty­tu­cie Kar­dio­lo­gii w War­sza­wie wyko­nu­je się bli­sko 1 tys. zabie­gów abla­cji pod­ło­ża aryt­mii rocz­nie. Z tego nawet poło­wa to pro­ce­du­ry naj­trud­niej­sze: wyko­ny­wa­ne u pacjen­tów z uszko­dzo­nym ser­cem i skom­pli­ko­wa­ny­mi aryt­mia­mi. O tera­pii naj­bar­dziej zło­żo­nych przy­pad­ków opo­wia­da­ją kar­dio­lo­dzy elek­tro­fi­zjo­lo­dzy: prof. Mariusz Pyt­kow­ski, dr n. med. Michał M. Far­kow­ski oraz dr hab. n. med. Alek­san­der Maciąg z II Kli­ni­ki Zabu­rzeń Ryt­mu Ser­ca Naro­do­we­go Insty­tu­tu Kar­dio­lo­gii w War­sza­wie.

Na kło­po­ty — abla­cja

W ośrod­kach kar­dio­lo­gicz­nych o naj­wyż­szym stop­niu refe­ren­cyj­no­ści leczy się pacjen­tów z róż­ny­mi scho­rze­nia­mi ukła­du ser­co­wo-naczy­nio­we­go. Waż­ną gru­pą są oso­by z zabu­rze­nia­mi ryt­mu ser­ca – czę­sto tak skom­pli­ko­wa­ny­mi, że jesz­cze zale­d­wie kil­ka lat temu medy­cy­na nie mia­ła dla nich sku­tecz­ne­go roz­wią­za­nia tera­peu­tycz­ne­go.

Dziś jeste­śmy w sta­nie sku­tecz­nie leczyć nawet naj­bar­dziej zło­żo­ne aryt­mie. Far­ma­ko­te­ra­pia, róż­ne urzą­dze­nia wsz­cze­pial­ne i zabie­gi abla­cji to opcje tera­peu­tycz­ne, któ­re w dzie­dzi­nie elek­tro­fi­zjo­lo­gii i elek­tro­te­ra­pii ser­ca dobie­ra­my w zależ­no­ści od wska­zań i indy­wi­du­al­nych potrzeb dane­go pacjen­ta. Każ­da z wymie­nio­nych metod szyb­ko się roz­wi­ja, ale na szcze­gól­ną uwa­gę zasłu­gu­je pro­ce­du­ra abla­cji. To meto­da o coraz wyż­szej sku­tecz­no­ści i bar­dzo niskim odset­ku powi­kłań. Dowo­dem na to jest rosną­ca kla­sa wska­zań do jej sto­so­wa­nia, zawar­ta w wytycz­nych Euro­pej­skie­go Towa­rzy­stwa Kar­dio­lo­gicz­ne­go – mówi prof. Mariusz Pyt­kow­ski, kie­row­nik II Kli­ni­ki Zabu­rzeń Ryt­mu Ser­ca Naro­do­we­go Insty­tu­tu Kar­dio­lo­gii w War­sza­wie.

Misja spe­cjal­na

Jak zazna­cza­ją eks­per­ci Naro­do­we­go Insty­tu­tu Kar­dio­lo­gii w War­sza­wie, zabie­gi abla­cji prze­zcew­ni­ko­wych pod­ło­ża aryt­mii nie są wska­za­ne u wszyst­kich pacjen­tów z zabu­rze­nia­mi ryt­mu ser­ca, ale ich zasto­so­wa­nie w lecze­niu aryt­mii komo­ro­wych i nad­ko­mo­ro­wych sta­le rośnie.

Indy­wi­du­al­ny stan pacjen­ta, okre­ślo­na cho­ro­ba ser­ca, współ­ist­nie­nie innych scho­rzeń czy zaawan­so­wa­na nie­wy­dol­ność ser­ca mogą być prze­ciw­wska­za­nia­mi do wyko­na­nia zabie­gu abla­cji pod­ło­ża aryt­mii, ale u zde­cy­do­wa­nej więk­szo­ści pacjen­tów kwa­li­fi­ko­wa­nych do tej pro­ce­du­ry spo­dzie­wa­ne korzy­ści kli­nicz­ne w odnie­sie­niu do oce­ny ewen­tu­al­ne­go ryzy­ka powi­kłań pozwa­la­ją reko­men­do­wać jej wyko­na­nie. Wie­my, że abla­cja popra­wia jakość życia naszych pacjen­tów, nie­rzad­ko pozwa­la im wró­cić do pra­cy, usu­wa nie­pew­ność i lęk zwią­za­ny z napa­da­mi aryt­mii – mówi prof. Mariusz Pyt­kow­ski.

Typo­we zabie­gi abla­cji prze­zcew­ni­ko­wych to abla­cje czę­sto­skur­czów nad­ko­mo­ro­wych takich jak: czę­sto­skurcz węzło­wy, czę­sto­skurcz z udzia­łem dro­gi dodat­ko­wej, ogni­sko­wy czę­sto­skurcz przed­sion­ko­wy oraz typo­we trze­po­ta­nie przed­sion­ków. Jak przy­zna­ją eks­per­ci, w tego rodza­ju zabu­rze­niach ryt­mu ser­ca sub­strat (pod­ło­że) aryt­mii jest naj­czę­ściej ści­śle okre­ślo­ny. Znacz­nie więk­szym wyzwa­niem są abla­cje u cho­rych z orga­nicz­ną cho­ro­bą ser­ca, gdzie jamy ser­ca są powięk­szo­ne a kurcz­li­wość ser­ca jest upo­śle­dzo­na. Czę­sto pacjent z nie­wy­dol­no­ścią ser­ca ma już wsz­cze­pio­ne urzą­dze­nie typu kar­dio­wer­ter-defi­bry­la­tor (ICD), któ­re zapo­bie­ga temu, żeby aryt­mia nie prze­szła w zatrzy­ma­nie krą­że­nia.

U pacjen­tów z urzą­dze­nia­mi wsz­cze­pial­ny­mi i u cho­rych z uszko­dzo­nym ser­cem sto­pień trud­no­ści zabie­gu abla­cji jest znacz­nie więk­szy. Oczy­wi­ście, rów­nież tym pacjen­tom pro­po­nu­je­my zabie­gi abla­cji. U wie­lu cho­rych z nie­wy­dol­no­ścią ser­ca w prze­bie­gu kar­dio­mio­pa­tii roz­strze­nio­wej nie zwią­za­nej z nie­do­krwie­niem ser­ca wystę­pu­ją ogni­ska aryt­mii nie w środ­ku ser­ca, czy­li w endo­car­dium, tyl­ko na jego powierzch­ni — w epi­car­dium. Są to tak zwa­ne ogni­ska nasier­dzio­we (epi­kar­dial­ne). U tych pacjen­tów koniecz­ne jest zasto­so­wa­nie pod­czas zabie­gów abla­cji sys­te­mów elek­tro­ana­to­micz­nych 3D i elek­trod o moż­li­wo­ściach zapi­sy­wa­nia bar­dzo wie­lu impul­sów i dużej gęsto­ści sygna­łów elek­trycz­nych, zbie­ra­nych z wnę­trza lub powierzch­ni ser­ca (tzw. elek­trod „wyso­kiej gęsto­ści”). To pozwa­la zro­zu­mieć i dobrze zde­fi­nio­wać pro­blem zło­żo­nej aryt­mii, a następ­nie wyko­nać zabieg abla­cji bez­piecz­nie i sku­tecz­nie – wyja­śnia prof. Mariusz Pyt­kow­ski.

Sku­tecz­na broń

W Naro­do­wym Insty­tu­cie Kar­dio­lo­gii w War­sza­wie wyko­nu­je się bli­sko 1 tys. zabie­gów abla­cji prze­zcew­ni­ko­wych pod­ło­ża aryt­mii rocz­nie. Z tego nawet poło­wa to pro­ce­du­ry naj­trud­niej­sze: wyko­ny­wa­ne u pacjen­tów z moc­no uszko­dzo­nym ser­cem i naj­bar­dziej skom­pli­ko­wa­ny­mi aryt­mia­mi. Aby sku­tecz­nie wyko­ny­wać nawet naj­bar­dziej zło­żo­ne pro­ce­du­ry, zda­niem prof. Mariu­sza Pyt­kow­skie­go potrzeb­ne są: sta­le aktu­ali­zo­wa­na i posze­rza­na wie­dza oraz wie­lo­let­nie doświad­cze­nie i zgra­nie zespo­łu. Nie mniej istot­na jest zda­niem eks­per­ta dobra orga­ni­za­cja pra­cy i dostęp do nowo­cze­snych narzę­dzi.

Jeśli pod­czas zabie­gów abla­cji naj­bar­dziej zło­żo­nych aryt­mii mie­li­by­śmy do dys­po­zy­cji jedy­nie reje­stra­tor elek­tro­fi­zjo­lo­gicz­ny i pro­ste elek­tro­dy (to kla­sycz­na elek­tro­fi­zjo­lo­gia), gdzie nie mamy pamię­ci poło­że­nia elek­tro­dy mapu­ją­cej ani moż­li­wo­ści kre­owa­nia map trój­wy­mia­ro­wych, pro­ce­du­ra abla­cji sta­je się znacz­nie trud­niej­sza i poten­cjal­nie mniej sku­tecz­na. Kla­sycz­na elek­tro­fi­zjo­lo­gia nie tyle zawo­dzi, co nie zapew­nia wystar­cza­ją­ce­go zaple­cza do reali­za­cji naj­bar­dziej zło­żo­nych tera­pii meto­dą abla­cji – pod­kre­śla prof. Mariusz Pyt­kow­ski.

Pomoc cięż­ko cho­rym

Abla­cje prze­zcew­ni­ko­we u pacjen­tów ze struk­tu­ral­ną cho­ro­bą ser­ca to jeden z naj­trud­niej­szych rodza­jów zabie­gów. Cięż­ko cho­rzy pacjen­ci z uszko­dzo­ną lewą komo­rą ser­ca (po zawa­łach ser­ca lub z kar­dio­mo­pa­tia­mi) mają zwy­kle zmie­nio­ną ana­to­mię ser­ca, a źró­deł aryt­mii poszu­ku­je się u nich w róż­nych miej­scach. Poma­ga­ją w tym sys­te­my elek­tro­ana­to­micz­ne 3D.

W abla­cji endo­kar­dial­nej dosta­je­my się do ser­ca od wewnątrz poprzez żyły lub tęt­ni­ce. Ope­ru­je­my cew­ni­kiem pod kon­tro­lą flu­oro­sko­pii, któ­ra pozwa­la nam nawi­go­wać w obrę­bie syl­wet­ki ser­ca. Uży­wa­my tak­że sys­te­mów elek­tro­fi­zjo­lo­gicz­nych 3D, któ­re pozwa­la­ją na zapi­sy akty­wa­cji elek­trycz­nej z wnę­trza ser­ca. Sygna­ły zbie­ra­ne przez cew­ni­ki są następ­nie odbie­ra­ne i wyświe­tla­ne w sys­te­mie elek­tro­fi­zjo­lo­gicz­nym 3D w posta­ci trój­wy­mia­ro­wej mapy jam ser­ca – wyja­śnia dr n. med. Michał M. Far­kow­ski.

Sys­te­my elek­tro­ana­to­micz­ne 3D pozwa­la­ją tak­że na oce­nę akty­wa­cji, kształ­tu, wiel­ko­ści poten­cja­łów elek­trycz­nych w danym miej­scu w ser­cu. Inną funk­cją tych narzę­dzi jest moż­li­wość stwo­rze­nia map poten­cja­ło­wych ser­ca.

Mapy poten­cja­ło­we poka­zu­ją nam wol­taż tkan­ki mię­śnia ser­co­we­go, któ­ra znaj­du­je się w danym momen­cie pod cew­ni­kiem-elek­tro­dą. W trak­cie zabie­gu poszu­ku­je­my miejsc o zani­żo­nym wol­ta­żu jako poten­cjal­nie zwią­za­nych z aryt­mią. Zwra­ca­my uwa­gę tak­że na wszel­kie róż­no­rod­no­ści elek­trycz­ne mię­śnia ser­co­we­go. Im bar­dziej pofrag­men­to­wa­ne lub roz­cią­gnię­te są poten­cja­ły elek­trycz­ne w danym miej­scu, tym więk­sza szan­sa, że mamy do czy­nie­nia ze źró­dłem aryt­mii. Pre­cy­zyj­ne zde­fi­nio­wa­nie, a potem uniesz­ko­dli­wie­nie źró­dła aryt­mii jest bar­dzo istot­ne, ponie­waż pod­czas zabie­gu naszym celem jest uszko­dze­nie tyl­ko tych frag­men­tów tka­nek, któ­re są odpo­wie­dzial­ne za nie­pra­wi­dło­we prze­wo­dze­nie impul­sów w ser­cu. Gdy­by­śmy doko­na­li apli­ka­cji w innych punk­tach, to mogły­by one stać się nowy­mi źró­dła­mi aryt­mii – tłu­ma­czy dr Machał M. Far­kow­ski.

Rzad­kie pro­ce­du­ry

U nie­wiel­kiej czę­ści pacjen­tów ogni­sko aryt­mii zlo­ka­li­zo­wa­ne jest nie od środ­ka ser­ca (endo­car­dium), gdzie prze­pły­wa krew, ale po dru­giej stro­nie mię­śnia ser­co­we­go – epi­car­dium (w nasier­dziu), czy­li od zewnętrz­nej czę­ści ser­ca przy­le­ga­ją­cej do płuc czy ścia­ny klat­ki pier­sio­wej. Aby w takim przy­pad­ku sku­tecz­nie wyko­nać abla­cję, do źró­dła aryt­mii leka­rze muszą się dostać od stro­ny nasier­dzia. Tak zwa­ny dostęp epi­kar­dial­ny jest pre­fe­ro­wa­ny tak­że wte­dy, kie­dy pacjent w jamach ser­ca ma skrze­pli­nę.

Dostęp epi­kar­dial­ny roz­po­czy­na się od wkłu­cia przez ścia­nę klat­ki pier­sio­wej pacjen­ta. Aby dotrzeć do ser­ca, ope­ra­tor dosta­je się dłu­gą igłą, a następ­nie elek­tro­dą w oko­li­cy bar­dzo waż­nych narzą­dów: wątro­by, prze­po­ny, jelit. Wresz­cie elek­tro­da docie­ra do ścia­ny ser­ca. Tu musi­my uwa­żać na deli­kat­ne naczy­nia wień­co­we. Z tych powo­dów ryzy­ko powi­kłań pod­czas abla­cji epi­kar­dial­nej jest znacz­nie wyż­sze niż pod­czas abla­cji endo­kar­dial­nej. Ja przy­stą­pi­łem do wyko­ny­wa­nia abla­cji epi­kar­dial­nych po bli­sko rocz­nym kur­sie i wie­lu tre­nin­gach na symu­la­to­rach – mówi dr hab. n. med. Alek­san­der Maciąg.

Aby trud­ny zabieg był od razu moż­li­wie naj­bar­dziej sku­tecz­ny, wyko­nu­ją­cy pro­ce­du­rę abla­cji elek­tro­fi­zjo­lo­dzy wyko­rzy­stu­ją mapy jam ser­ca 3D wyko­na­ne za pomo­cą elek­trod-cew­ni­ków do mapo­wa­nia wewnątrz­ser­co­we­go. W opi­nii eks­per­tów szcze­gól­nie przy­dat­ne oka­zu­ją się tutaj nowo­cze­sne elek­tro­dy-cew­ni­ki do mapo­wa­nia „wyso­kiej gęsto­ści”.

Już sam pła­ski kształt cew­ni­ka nazy­wa­ne­go przez nas „pac­ką” spra­wia, że elek­tro­da dobrze ukła­da się w osier­dziu i ope­ra­to­ro­wi łatwo nią ope­ro­wać. Inną zale­tą tego cew­ni­ka jest moż­li­wość zapi­su nawet kil­ku­na­stu tysię­cy punk­tów mapu­ją­cych z osier­dzia (wyso­ka gęstość reje­stro­wa­nych sygna­łów). Dokład­ność powsta­łej na pod­sta­wie tak wie­lu infor­ma­cji trój­wy­mia­ro­wej mapy jam ser­ca jest bar­dzo duża. Dzię­ki temu dokład­nie wie­my, w któ­rym miej­scu musi­my doko­nać apli­ka­cji prą­du, aby sku­tecz­nie wyeli­mi­no­wać aryt­mię. W naj­trud­niej­szych przy­pad­kach może być to decy­du­ją­ce dla sku­tecz­no­ści zabie­gu abla­cji. Elek­tro­da-cew­nik mapu­ją­cy „wyso­kiej gęsto­ści” to przy­kład inno­wa­cyj­ne­go roz­wią­za­nia umoż­li­wia­ją­ce­go wyko­na­nie sku­tecz­nej abla­cji epi­kar­dial­nej, któ­ra jesz­cze kil­ka lat temu nie była­by moż­li­wa – wyja­śnia dr hab. n. med. Alek­san­der Maciąg.

W ośrod­kach o naj­wyż­szym stop­niu refe­ren­cyj­no­ści, w któ­rych wyko­nu­je się po 300–500 zabie­gów abla­cji aryt­mii rocz­nie, abla­cji epi­kar­dial­nych wyko­nu­je się kil­ka rocz­nie. Jak potwier­dza­ją eks­per­ci Naro­do­we­go Insty­tu­tu Kar­dio­lo­gii w War­sza­wie, poziom sku­tecz­no­ści tej pro­ce­du­ry w czo­ło­wych ośrod­kach elek­tro­fi­zjo­lo­gicz­nych jest porów­ny­wal­ny z abla­cja­mi endo­kar­dial­ny­mi i wyno­si 60–80 proc.