Jak rozpoznać, że stres zaczyna szkodzić twojemu zdrowiu

Jak rozpoznać, że stres zaczyna szkodzić twojemu zdrowiu

Żyje­my w cza­sach, kie­dy sło­wo „stres” pada kil­ka razy dzien­nie. Stre­su­je­my się kor­ka­mi, ter­mi­na­mi, rachun­ka­mi, rela­cja­mi. Nauczy­li­śmy się funk­cjo­no­wać w per­ma­nent­nym napię­ciu, trak­tu­jąc je jako nor­mal­ny ele­ment życia. Pro­blem poja­wia się wte­dy, gdy orga­nizm prze­sta­je nadą­żać z neu­tra­li­zo­wa­niem skut­ków tej pre­sji. Kie­dy dokład­nie nie­win­ne „jestem pod stre­sem” zmie­nia się w poważ­ne zagro­że­nie dla zdro­wia? I co waż­niej­sze – jak to w porę roz­po­znać?

Ciało nie kłamie, nawet gdy ty próbujesz

Pierw­szym sygna­łem alar­mo­wym są zazwy­czaj obja­wy cho­rób fizycz­ne, któ­re poja­wia­ją się pozor­nie bez powo­du. Napię­cio­we bóle gło­wy, któ­re zaczy­na­ją być codzien­no­ścią. Ucisk w klat­ce pier­sio­wej, któ­ry każesz sobie igno­ro­wać. Pro­ble­my żołąd­ko­we – nud­no­ści, bóle brzu­cha, zabu­rze­nia tra­wie­nia – któ­re przy­pi­su­jesz złej die­cie. Skó­ra reagu­je wysyp­ką, egze­mą czy nasi­le­niem trą­dzi­ku.

Mię­śnie, zwłasz­cza w oko­li­cy kar­ku i ramion, są sta­le napię­te, jak­by orga­nizm przy­go­to­wy­wał się do wal­ki lub uciecz­ki. To nie przy­pad­ko­we dole­gli­wo­ści. To spo­sób, w jaki cia­ło krzy­czy, że nie radzi sobie z pozio­mem kor­ty­zo­lu – hor­mo­nu stre­su – krą­żą­ce­go w sys­te­mie. Kie­dy stres sta­je się prze­wle­kły, orga­nizm funk­cjo­nu­je w try­bie cią­głej goto­wo­ści bojo­wej. To wyczer­pu­ją­ce i destruk­cyj­ne, bo ewo­lu­cyj­nie ten mecha­nizm miał rato­wać nas przed tygry­sem sza­blo­zęb­nym, nie przed nie­koń­czą­cym się stru­mie­niem maili i zobo­wią­zań.

Sen – pierwsza ofiara chronicznego napięcia

Jed­nym z naj­wcze­śniej­szych i naj­bar­dziej wyraź­nych sygna­łów jest zabu­rzo­ny sen. Nie cho­dzi tyl­ko o bez­sen­ność – stres może przy­bie­rać róż­ne for­my noc­nych pro­ble­mów. Trud­no­ści z zaśnię­ciem mimo zmę­cze­nia, wie­lo­krot­ne budze­nie się w nocy, wcze­sne poran­ki, kie­dy oczy otwie­ra­ją się o czwar­tej z biją­cym ser­cem i roz­krę­co­nym umy­słem. Sen sta­je się płyt­ki, nie­peł­no­war­to­ścio­wy.

Budzisz się bar­dziej zmę­czo­ny niż przed pój­ściem do łóż­ka. To błęd­ne koło – stres zabi­ja sen, brak snu potę­gu­je stres. Orga­nizm pozba­wio­ny rege­ne­ra­cji dzia­ła w try­bie awa­ryj­nym, co jesz­cze bar­dziej obni­ża jego zdol­ność do radze­nia sobie z napię­ciem. Jeśli two­je noce prze­sta­ły być odpo­czyn­kiem, a sta­ły się kolej­nym źró­dłem fru­stra­cji, to poważ­ny znak ostrze­gaw­czy. Zmę­cze­nie, któ­re nie ustę­pu­je mimo popra­wy higie­ny snu, jest sygna­łem, by roz­wa­żyć szer­sze bada­nia pro­fi­lak­tycz­ne i poszu­kać przy­czy­ny pro­ble­mu.

Układ odpornościowy podnosi białą flagę

Zauwa­żasz, że cho­ru­jesz czę­ściej niż kie­dyś? Każ­de prze­zię­bie­nie w oko­li­cy wyda­je się znaj­do­wać dro­gę wła­śnie do cie­bie? Drob­ne infek­cje wra­ca­ją, rany goją się wol­niej, a orga­nizm jak­by zapo­mniał, jak się bro­nić? To kolej­ny kla­sycz­ny objaw prze­wle­kłe­go stre­su. Kor­ty­zol w dłu­go­ter­mi­no­wej eks­po­zy­cji tłu­mi pra­cę ukła­du immu­no­lo­gicz­ne­go.

Cia­ło, zaję­te nie­ustan­ną reak­cją na stres, nie ma zaso­bów, by sku­tecz­nie wal­czyć z wiru­sa­mi i bak­te­ria­mi. Stres dosłow­nie odbie­ra ci natu­ral­ną tar­czę ochron­ną. Jeśli kalen­darz pełen jest wizyt u leka­rza, a aptecz­ka pęka w szwach, war­to zasta­no­wić się, czy to nie stres sabo­tu­je two­ją odpor­ność.

Emocjonalna huśtawka i mgła w głowie

Stres nie ogra­ni­cza się do cia­ła – ude­rza w psy­chi­kę rów­nie moc­no, choć cza­sem sub­tel­niej. Draż­li­wość sta­je się two­im domyśl­nym sta­nem. Reagu­jesz zbyt gwał­tow­nie na drob­ne sytu­acje, tra­cisz cier­pli­wość, wybu­chasz z powo­dów, któ­re kie­dyś prze­mknę­ły­by nie­zau­wa­żo­ne. Z dru­giej stro­ny może poja­wić się apa­tia, poczu­cie przy­tło­cze­nia, wra­że­nie, że nic nie ma sen­su.

Kon­cen­tra­cja pada pierw­sza. Pro­sta czyn­ność wyma­ga podwój­ne­go wysił­ku, zapo­mi­nasz o rze­czach, któ­re zawsze pamię­ta­łeś, trud­no ci podej­mo­wać decy­zje. Mózg zanu­rzo­ne w kor­ty­zo­lu pra­cu­je w zwol­nio­nym tem­pie, jak­by przy­kry­ty mgłą. To nie leni­stwo ani nagła utra­ta kom­pe­ten­cji – to efekt chro­nicz­ne­go prze­cią­że­nia ukła­du ner­wo­we­go.

Co dalej – od rozpoznania do działania

Cza­sem wystar­czą małe kro­ki – pro­fi­lak­ty­ka zdro­wot­na, czy­li: regu­lar­ne prze­rwy w cią­gu dnia, tech­ni­ki odde­cho­we, ruch na świe­żym powie­trzu, roz­mo­wa z bli­ską oso­bą. Cza­sem potrzeb­na jest więk­sza zmia­na – rezy­gna­cja z tok­sycz­ne­go śro­do­wi­ska, pomoc tera­peu­ty, prze­my­śle­nie prio­ry­te­tów. Waż­ne, by w ogó­le zauwa­żyć, że pro­blem ist­nie­je. Bo igno­ro­wa­nie obja­wów nie spra­wia, że stres zni­ka – spra­wia tyl­ko, że kopie głę­biej.

Podobne artykuły