5 pytań o wady wrodzone serca – to warto wiedzieć!

W dzie­cię­cej kar­dio­chi­rur­gii i kar­dio­lo­gii inter­wen­cyj­nej prze­cho­dzi­my od rato­wa­nia życia do popra­wy jego jako­ści. Prze­su­wa­my gra­ni­ce moż­li­wo­ści medycz­nych. W coraz licz­niej­szych przy­pad­kach jeste­śmy w sta­nie zapew­nić dzie­ciom z wro­dzo­ny­mi wada­mi ser­ca napraw­dę sku­tecz­ne tera­pie, któ­re pozwa­la­ją im póź­niej żyć prak­tycz­nie nor­mal­nie – w ramach Tygo­dnia Wie­dzy o Wadach Wro­dzo­nych Ser­ca mówi prof. Tomasz Moszu­ra, kie­row­nik Kli­ni­ki Kar­dio­lo­gii Insty­tu­tu Cen­trum Zdro­wia Mat­ki Polki w Łodzi, prze­wod­ni­czą­cy Sek­cji Kar­dio­lo­gii Dzie­cię­cej Pol­skie­go Towa­rzy­stwa Kar­dio­lo­gicz­ne­go.

Prof. dr hab. n. med. Tomasz Moszu­ra

Panie Pro­fe­so­rze, czym są wro­dzo­ne wady ser­ca? Czy moż­na im zapo­bie­gać?

Mówiąc naj­ogól­niej, wro­dzo­ne wady ser­ca są zabu­rze­niem, któ­re doty­czy ukła­du ser­co­wo-naczy­nio­we­go. Mogą doty­czyć zarów­no bez­po­śred­nio ser­ca, jak też naczyń wycho­dzą­cych z ser­ca. Czy moż­na tym wadom zapo­bie­gać? Oczy­wi­ście, część wad współ­ist­nie­je z czyn­ni­ka­mi gene­tycz­ny­mi. Naj­czę­ściej wymie­nia­ną pato­lo­gią jest tri­so­mia 21. pary chro­mo­so­mów, czy­li tak zwa­ny zespół Downa, któ­ry w czę­ści przy­pad­ków współ­ist­nie­je z kana­łem przed­sion­ko­wo-komo­ro­wym, czy­li taką wadą wro­dzo­ną ser­ca, gdzie wystę­pu­je uby­tek zarów­no na pozio­mie przed­sion­ków, jak i komór ser­ca. Wady wro­dzo­ne roz­wi­ja­ją się zwy­kle oko­ło 8–10 tygo­dnia życia pło­do­we­go. Nie­ste­ty, więk­szość wad to wady ewo­lu­cyj­ne. Takie, gdzie w cza­sie cią­ży z nie­wiel­kiej nie­pra­wi­dło­wo­ści począt­ko­wej, jak na przy­kład nie­wiel­kie­go zwę­że­nia zastaw­ko­we­go, docho­dzi aż do cał­ko­wi­tej atre­zji tej zastaw­ki, czy­li rów­nież nie­do­ro­zwo­ju komo­ry. To są wady ewo­lu­cyj­ne, któ­re obser­wu­je­my w cza­sie cią­ży. Bez­po­śred­nio po uro­dze­niu u tych dzie­ci wystę­pu­ją róż­ne­go rodza­ju ano­ma­lie, któ­re zależ­nie od sytu­acji wyma­ga­ją lecze­nia inter­wen­cyj­ne­go czy też kar­dio­chi­rur­gicz­ne­go w pierw­szych dniach lub godzi­nach życia dziec­ka. Mogą to być tak­że wady o prze­bie­gu sto­sun­ko­wo łagod­nym, któ­re nie są wada­mi pil­ny­mi, nie­mniej wyma­ga­ją lecze­nia w try­bie póź­niej­szym, pla­no­wym.

Czy wro­dzo­ne wady ser­ca moż­na sku­tecz­nie leczyć?

Postęp, jaki doko­nał się w ostat­nich deka­dach w kar­dio­chi­rur­gii dzie­cię­cej i kar­dio­lo­gii inter­wen­cyj­nej, pozwa­la na zaofe­ro­wa­nie więk­szo­ści pacjen­tów opcji tera­peu­tycz­nej. Oczy­wi­ście, nie jeste­śmy w sta­nie wyle­czyć każ­dej wady ser­ca tak, że przy­wró­ci­my sto­sun­ki ana­to­micz­ne, czy­li odtwo­rzy­my to, co natu­ra dziec­ku zabra­ła, czy­li na przy­kład odtwo­rzy­my komo­rę ser­ca, któ­rej nie ma. Jeste­śmy jed­nak w sta­nie zapew­nić takie funk­cjo­no­wa­nie ser­ca dziec­ka, żeby nasz pacjent prze­żył. Nawet w naj­cięż­szych, skraj­nych wadach ser­ca może­my zaofe­ro­wać lecze­nie w pew­nym sen­sie palia­tyw­ne. Może­my zapro­po­no­wać tera­pię, któ­ra przy­go­tu­je dziec­ko do funk­cjo­no­wa­nia w spo­łe­czeń­stwie. Natu­ral­nie, w zależ­no­ści od indy­wi­du­al­nych uwa­run­ko­wań w mniej­szym lub więk­szym stop­niu. Naj­waż­niej­sze, że może­my dać dziec­ku szan­sę na życie. Mimo, że wady wro­dzo­ne ser­ca sta­no­wią nie­rzad­ko ogrom­ne obcią­że­nie dla mło­de­go pacjen­ta, ale tak­że dla całych rodzin, to sam dar życia oka­zu­je się ogrom­nym powo­dem do rado­ści. Z naszych obser­wa­cji wyni­ka, że cza­sa­mi dzie­ci z wro­dzo­ny­mi wada­mi ser­ca cie­szą się życiem nawet bar­dziej niż dzie­ci zdro­we. Być może bar­dziej doce­nia­ją to, co mogą robić. Cie­szy­my się wszy­scy, kie­dy nasi mali pacjen­ci piszą do nas maile czy SMS‑y, że na przy­kład wła­śnie jecha­li sami rowe­rem, poszli samo­dziel­nie na spa­cer czy też osią­ga­ją nawet jakieś drob­ne suk­ce­sy spor­to­we, któ­re przed lecze­niem były u nich nie­moż­li­we, nie­osią­gal­ne.

Czy bywa­ją przy­pad­ki, że tera­pia wro­dzo­nych wad ser­ca jest na tyle sku­tecz­na i efek­tyw­na, że pacjen­ta moż­na uznać za oso­bę zdro­wą?

Tak. W dzie­cię­cej kar­dio­chi­rur­gii i kar­dio­lo­gii inter­wen­cyj­nej prze­cho­dzi­my od rato­wa­nia życia do popra­wy jego jako­ści. Prze­su­wa­my gra­ni­ce moż­li­wo­ści medycz­nych. W coraz licz­niej­szych przy­pad­kach jeste­śmy w sta­nie zapew­nić dzie­ciom z wro­dzo­ny­mi wada­mi ser­ca napraw­dę sku­tecz­ne tera­pie, któ­re pozwa­la­ją im póź­niej żyć prak­tycz­nie nor­mal­nie. Przy­kła­dem takiej wady jest prze­ło­że­nie wiel­kich pni tęt­ni­czych. Tak zwa­na trans­po­zy­cja, któ­ra z cięż­kiej, prak­tycz­nie nie­ule­czal­nej wady, w dobrych rękach, w dobrych ośrod­kach kar­dio­chi­rur­gicz­nych, sta­ła się wadą, któ­ra prak­tycz­nie nie powo­du­je aktu­al­nie ogra­ni­czeń dla pacjen­ta. Te dzie­ci dobrze zope­ro­wa­ne w ośrod­ku kar­dio­chi­rur­gicz­nym w okre­sie nowo­rod­ko­wym nie odbie­ga­ją już potem od pacjen­tów zdro­wych. Podob­nie jest z wada­mi, któ­re okre­śla­my mia­nem „drob­nych”. To mię­dzy inny­mi: uby­tek mię­dzy­ko­mo­ro­wy, uby­tek mię­dzy­przed­sion­ko­wy czy prze­wód tęt­ni­czy Botal­la. Takie wady może­my pod­da­wać tak zwa­nej korek­cji cał­ko­wi­tej. Po zabie­gu nasz pacjent nie powi­nien odbie­gać sta­nem zdro­wia od dziec­ka, któ­re nigdy nie mia­ło tej wady ser­ca.

Czy wro­dzo­ne wady ser­ca są dzie­dzicz­ne?

W ostat­nich latach obser­wu­je­my roz­wój gene­ty­ki na pozio­mie mole­ku­lar­nym. Znaj­du­je się pew­ne uwa­run­ko­wa­nia gene­tycz­ne, któ­re mogą pre­dys­po­no­wać do wystą­pie­nia wady ser­ca. War­to jed­nak zazna­czyć, że w przy­pad­ku wad ser­ca ogó­łem czyn­nik gene­tycz­ny nie jest spe­cjal­nie istot­ny — poza oczy­wi­ście uwa­run­ko­wa­ny­mi gene­tycz­nie zespo­ła­mi koja­rzą­cy­mi się z wadą ser­ca, taki­mi jak: zespół Downa, zespół Tur­ne­ra czy też zespół Noonan. Tak zwa­ny zespół CATCH-22 koja­rzy się z wada­mi stoż­ko­wo-pnio­wy­mi, czy­li mię­dzy inny­mi z zespo­łem Fal­lo­ta. Ponad 90 pro­cent wad powsta­je jed­nak de novo, bez związ­ku z sytu­acją gene­tycz­ną rodzi­ców.

Czy pacjen­ci z wro­dzo­ny­mi wada­mi ser­ca są bar­dziej nara­że­ni na zaka­że­nie COVID-19?

Układ odpor­no­ścio­wy dzie­ci z wada­mi ser­ca jest róż­ny, to indy­wi­du­al­na kwe­stia. U pacjen­tów z zespo­łem CATCH-22 wystę­pu­ją na przy­kład nie­do­bo­ry odpor­no­ści. Sys­tem immu­no­lo­gicz­ny tej gru­py cho­rych jest nie­do­sto­so­wa­ny do spraw­ne­go radze­nia sobie z infek­cja­mi. Zwró­cił­bym jed­nak uwa­gę na coś inne­go. U znacz­nej czę­ści pacjen­tów z wada­mi wro­dzo­ny­mi ser­ca wystę­pu­ją wady sini­cze. To takie wady, gdzie wyj­ścio­wo utle­no­wa­nie krwi, tak zwa­na sini­ca, czy­li obni­żo­na satu­ra­cja, jest dużo niż­sza niż u pacjen­tów zdro­wych. U tych pacjen­tów dodat­ko­wa infek­cja płuc­na w ser­cu jed­no­ko­mo­ro­wym, na przy­kład u pacjen­tów po lecze­niu meto­dą Fon­ta­na czy Glen­na, może spo­wo­do­wać dal­szą desta­bi­li­za­cję a nawet zgon. W związ­ku z tym jako śro­do­wi­sko kar­dio­lo­gów i kar­dio­chi­rur­gów dzie­cię­cych uwa­ża­my, że klu­czo­we dla bez­pie­czeń­stwa pacjen­tów z wro­dzo­ny­mi wada­mi ser­ca jest szcze­pie­nie prze­ciw COVID-19. War­to było­by zor­ga­ni­zo­wać akcję szcze­pień dla tej gru­py pacjen­tów naj­szyb­ciej, jak to tyl­ko moż­li­we.