Nowotwór skóry to nie tylko czerniak.

Choć nowo­two­ry skó­ry naj­czę­ściej utoż­sa­mia­my z czer­nia­kiem i raka­mi, w rze­czy­wi­sto­ści jest to spo­ry zbiór cho­rób o róż­nym stop­niu zło­śli­wo­ści. Gru­pą ata­ku­ją­cą naj­więk­szy narząd nasze­go cia­ła, jakim jest skó­ra, są m.in. chło­nia­ki.

Napo­ty­ka­jąc wie­le róż­nych okre­śleń, takich jak „rak”, „nowo­twór” czy „nowo­twór zło­śli­wy”, może­my mieć pro­blem z roz­po­zna­niem, o jakim dokład­nie zja­wi­sku mowa. Nowo­twór to każ­da zmia­na, któ­ra spo­wo­do­wa­na jest nad­mier­nym i nie­kon­tro­lo­wa­nym roz­ro­stem komó­rek. U pod­ło­ża jego powsta­nia leżą zmia­ny gene­tycz­ne, któ­re zmie­nia­ją bio­lo­gię i zacho­wa­nie komó­rek, nada­jąc im takie cechy, jak zdol­ność do nie­kon­tro­lo­wa­ne­go wzro­stu czy nacie­ka­nia oko­licz­nych tka­nek.

Poję­cia „rak” i „nowo­twór” są czę­sto uży­wa­ne zamien­nie, ale w rze­czy­wi­sto­ści nie każ­dy nowo­twór jest rakiem i jest zło­śli­wy. Chło­niak nie jest rakiem — nie wywo­dzi się z kera­ty­no­cy­tów — ale jest nowo­two­rem.

Róż­ne rodza­je nowo­two­rów skó­ry

Naj­czę­ściej wystę­pu­ją­cym obec­nie nowo­two­rem skó­ry jest rak pod­staw­no­ko­mór­ko­wy, któ­ry sta­no­wi naj­mniej­sze zagro­że­nie dla zdro­wia i życia czło­wie­ka. Znacz­nie rza­dziej spo­ty­ka się raka kol­czy­sto­ko­mór­ko­we­go, któ­ry przy wcze­snym usu­nię­ciu jest cał­ko­wi­cie wyle­czal­ny. Czer­niak wystę­pu­je rza­dziej niż raki skó­ry – choć pacjen­tów z czer­nia­ka­mi przy­by­wa, duży wpływ mają na to zacho­wa­nia pacjen­tów, np. czę­ste opa­rze­nia sło­necz­ne skó­ry.

W obrę­bie skó­ry mogą wystę­po­wać tak­że inne rzad­kie nowo­two­ry np. pocho­dze­nia mezen­chy­mal­ne­go, jak mię­sak Kapo­sie­go, lub pier­wot­ne chło­nia­ki skó­ry — z lim­fo­cy­tów T lub B.

– Chło­nia­ki naj­czę­ściej loka­li­zu­ją się w węzłach chłon­nych, ale nie­kie­dy mogą roz­wi­jać się w innych narzą­dach. Okre­śla się je wów­czas jako chło­nia­ki poza­wę­zło­we. Skó­ra jest dru­gim co do czę­sto­ści – po prze­wo­dzie pokar­mo­wym – miej­scem loka­li­za­cji chło­nia­ków poza­wę­zło­wych. Ponad 2 razy czę­ściej poja­wia­ją się one u męż­czyzn, niż u kobiet i zazwy­czaj doty­czą osób w wie­ku od 40 do 60 lat, co nie ozna­cza jed­nak, że nie mamy pacjen­tów mło­dych z chło­nia­ka­mi sko­ry, tak­że dzie­ci. – infor­mu­je prof. Soko­łow­ska-Woj­dy­ło, spe­cja­list­ka w dzie­dzi­nie der­ma­to­lo­gii i wene­ro­lo­gii współ­pra­cu­ją­ca z Fun­da­cją Saven­tic, poma­ga­ją­cą w dia­gno­sty­ce cho­rób rzad­kich, m.in. chło­nia­ków skó­ry.

CTCL, czy­li gru­pa chło­nia­ków skó­ry

CTCL to gru­pa nowo­two­rów skó­ry o róż­no­rod­nym obra­zie kli­nicz­nym i prze­bie­gu, z regu­ły trud­nych do zdia­gno­zo­wa­nia. Obja­wy tych chło­nia­ków skó­ry są czę­sto mylo­ne z inny­mi powszech­nie wystę­pu­ją­cy­mi cho­ro­ba­mi, taki­mi jak łusz­czy­ca czy ato­po­we zapa­le­nie skó­ry, co znacz­nie utrud­nia posta­wie­nie wła­ści­wej dia­gno­zy. Pod­sta­wą roz­po­zna­nia jest wynik bada­nia histo­pa­to­lo­gicz­ne­go, inter­pre­to­wa­ny w kon­tek­ście obra­zu kli­nicz­ne­go. Ta inter­pre­ta­cja jest waż­na, ponie­waż moż­na otrzy­mać wynik „ziar­ni­niak grzy­bia­sty” czy „cho­ro­ba Hodg­ki­na” a w rze­czy­wi­sto­ści cier­pieć na chło­nia­ka o prze­wle­kłym i łagod­nym prze­bie­gu jakim jest grud­ko­wa­tośc lim­fo­idal­na, mają­ca  6 pod­ty­pów histo­lo­gicz­nych typu roz­ro­stów lim­fo­prol­fie­ra­cyj­nych o róż­nym stop­niu zło­śli­wo­ści.

Naj­częst­szym chło­nia­kiem skó­ry jest  wspo­mnia­ny ziar­ni­niak grzy­bia­sty, któ­ry sta­no­wi ok. 60 proc. wszyst­kich CTCL. Obja­wia się świą­dem, pla­ma­mi rumie­nio­wy­mi (na począt­ku naj­czę­ściej w oko­li­cach nie eks­po­no­wa­nych na świa­tło sło­necz­ne — doły pacho­we, poślad­ki) , nacie­ka­mi, roz­wi­ja­ją­cy­mi się z cza­sem guza­mi, owrzo­dze­nia­mi z wtór­ny­mi infek­cja­mi, powięk­sza­ją­cy­mi się węzła­mi chłon­ny­mi oraz ery­tro­der­mią, czy­li uogól­nio­nym sta­nem zapal­nym skó­ry.

Chło­niak skór­ny jest wywo­ły­wa­ny nie­kon­tro­lo­wa­nym roz­ro­stem komó­rek lim­fo­cy­tów T w skó­rze, ale nie jest pew­ne, z jakie­go powo­du się roz­wi­ja. Więk­szość przy­pad­ków wywo­dzą­cych się ze skó­ry wyka­zu­je powol­ny prze­bieg – wie­lo­let­ni, cza­sem trwa­ją­cy kil­ka dekad.

– Roko­wa­nie w przy­pad­ku chło­nia­ka skór­ne­go T‑komórkowego jest zależ­ne od dokład­ne­go typu oraz sta­dium, w któ­rym został zdia­gno­zo­wa­ny. Tera­pia naj­czę­ściej wystę­pu­ją­ce­go ziar­ni­nia­ka grzy­bia­ste­go w sta­diach wcze­snych opie­ra się na dzia­ła­niu ukie­run­ko­wa­nym na skó­rę, tj. miej­sco­wo apli­ko­wa­ne są gli­ko­kor­ty­ko­ste­ro­idy o dużej sile dzia­ła­nia, reti­no­idy, mechlo­re­ta­mi­na, sto­su­je się tak­że foto­te­ra­pię i ewen­tu­al­nie radio­te­ra­pię. W przy­pad­ku bra­ku popra­wy i w sta­diach póź­niej­szych wdra­ża­ne jest lecze­nie sys­te­mo­we tj. meto­trek­sat, inter­fe­ron alfa, bek­sa­ro­ten, tera­pie eks­pe­ry­men­tal­ne w bada­niach kli­nicz­nych, prze­szcze­pie­nie komó­rek macie­rzy­stych. Che­mio­te­ra­pia wie­lo­le­ko­wa jest sto­so­wa­na w osta­tecz­no­ści. Z kolei np. lym­pho­ma­to­id papu­lo­sis może­my po pro­stu obser­wo­wać. Lecze­nie — meto­trek­sat, foto­te­ra­pia — wdra­ża­my wów­czas gdy zmia­ny są w miej­scach eks­po­no­wa­nych, tzn. ręce czy twarz, co może wzbu­dzać nie­przy­jem­ną dla cho­re­go cie­ka­wość z stro­ny osób postron­nych. Obser­wa­cja jest koniecz­na nie tyl­ko ze wzglę­du na obja­wy skór­ne samej cho­ro­by, ale też ryzy­ko współ­ist­nie­nia innych roz­ro­stów, w tym lim­fo­prol­fie­ra­cyj­nych  – mówi prof. Soko­łow­ska-Woj­dy­ło z Fun­da­cji Saven­tic.

Chło­niak skó­ry – czę­sto mylo­ny z łusz­czy­cą lub egze­mą

Prze­bieg kli­nicz­ny naj­częst­szych chło­nia­ków skó­ry ma z regu­ły wie­lo­let­ni cha­rak­ter. W ziar­ni­nia­ku grzy­bia­stym pierw­sze  obja­wy wyglą­da­ją nie­win­nie i bywa­ją baga­te­li­zo­wa­ne przez pacjen­tów. Dla­te­go zda­rza się, że roz­po­zna­nia poszu­ku­ją oni dopie­ro, gdy cho­ro­ba pro­gre­su­je do zmian nacie­ko­wych i guzo­wa­tych, prze­sta­jąc przy­po­mi­nać cho­ro­by zapal­ne. War­to jed­nak wie­dzieć, iż opóź­nie­nie posta­wie­nia roz­po­zna­nia ziar­ni­nia­ka grzy­bia­ste­go u pacjen­ta pozo­sta­ją­ce­go w wcze­snym sta­dium rumie­nio­wym nie skra­ca prze­ży­cia cho­re­go. Pacjent nie powi­nien się mar­twić jeśli dia­gno­za jego zmia­ny rumie­nio­wej jest posta­wio­na kil­ka lat od momen­tu wystą­pie­nia  i lecze­nie tej zmia­ny zosta­nie wdro­żo­ne póź­niej. Wciąż nie ozna­cza to jed­nak, że może­my zwle­kać z dia­gno­zą.

Chło­nia­ki wywo­dzą­ce się ze skó­ry mogą zaj­mo­wać krew, węzły chłon­ne i narzą­dy wewnętrz­ne. W sta­diach zaawan­so­wa­nych skó­ra pokry­wa się guza­mi, owrzo­dze­nia­mi lub sta­je się jed­no­li­cie zaczer­wie­nio­na w ponad 80 proc., cze­mu towa­rzy­szy inten­syw­ny świąd unie­moż­li­wia­ją­cy codzien­ne funk­cjo­no­wa­nie. Cho­ry może skar­żyć się tak­że na uczu­cie zmę­cze­nia, sta­ny pod­go­rącz­ko­we czy utra­tę masy cia­ła —  wów­czas roko­wa­nie nie jest już tak dobre, ale w więk­szo­ści przy­pad­ków leka­rze mają wie­le do zaofe­ro­wa­nia w zakre­sie tera­pii tak­że w tych sta­diach.

– Jeśli zauwa­ża­my na swo­jej skó­rze nie­po­ko­ją­ce zmia­ny, zde­cy­do­wa­nie war­to wybrać się do leka­rza pierw­sze­go kon­tak­tu lub der­ma­to­lo­ga. Dobrym nawy­kiem jest regu­lar­ne oglą­da­nie swo­jej skó­ry oraz wizy­ty pro­fi­lak­tycz­ne u der­ma­to­lo­ga raz do roku, rów­nież jeśli nie zauwa­ża­my żad­nych podej­rza­nych obja­wów. Choć chło­nia­ki skó­ry w więk­szo­ści przy­pad­ków nie są ule­czal­ne, wcze­sne wpro­wa­dze­nie lecze­nia poma­ga wydłu­żać okre­sy remi­sji i znacz­nie popra­wić jakość życia pacjen­ta – komen­tu­je prof. Soko­łow­ska-Woj­dy­ło z Fun­da­cji Saven­tic.