Odnerwianie serca wyleczy arytmie i omdlenia

Zabieg odner­wia­ją­cy ser­ce sto­su­je się po to, aby przy­wró­cić pra­wi­dło­we funk­cjo­no­wa­nie auto­no­micz­ne­go ukła­du ner­wo­we­go ser­ca. Pacjen­ci cier­pią­cy z powo­du aryt­mii i omdleń mają szan­sę na cał­ko­wi­te wyle­cze­nie lub zna­czą­cą reduk­cję napa­dów. Odner­wia­nie ser­ca popra­wia jakość życia cho­rych, poma­ga im żyć bez lęku i stre­su — wyja­śnia­ją prof. dr hab. n. med. Piotr Kuła­kow­ski i dr n. med. Roman Pio­trow­ski, eks­per­ci Kli­ni­ki Kar­dio­lo­gii Cen­trum Medycz­ne­go Kształ­ce­nia Pody­plo­mo­we­go w Szpi­ta­lu Gro­chow­skim w War­sza­wie.

Czym jest odner­wie­nie i na czym pole­ga ta pro­ce­du­ra?

Dr n. med. Roman Pio­trow­ski: War­to wie­dzieć, że auto­no­micz­ny układ ner­wo­wy, któ­ry uner­wia ser­ce, skła­da się z dwóch głów­nych czę­ści: przy­współ­czul­nej (para­sym­pa­tycz­nej) oraz współ­czul­nej (sym­pa­tycz­nej). W skró­cie, część przy­współ­czul­na jest odpo­wie­dzial­na za hamo­wa­nie czyn­no­ści ser­ca i jej aktyw­ność jest wzmo­żo­na w takich sytu­acjach jak sen czy odpo­czy­nek. Z kolei układ współ­czul­ny jest odpo­wie­dzial­ny za przy­spie­sze­nie czyn­no­ści ser­ca i jego aktyw­ność jest domi­nu­ją­ca w takich sytu­acjach, jak wysi­łek fizycz­ny czy w trak­cie sil­ne­go nagłe­go stre­su. W nor­mal­nych warun­kach oby­dwa ukła­dy są w sta­nie rów­no­wa­gi i tyl­ko w okre­ślo­nych sytu­acjach jeden z nich zaczy­na domi­no­wać nad dru­gim. W przy­pad­ku pew­nych nie­pra­wi­dło­wo­ści na pozio­mie recep­to­rów może wystę­po­wać pato­lo­gicz­ne wzmo­że­nie dzia­łal­no­ści zarów­no ukła­du przy­współ­czul­ne­go, jak i współ­czul­ne­go. To może z kolei pro­wa­dzić do zbyt wol­nej czyn­no­ści ser­ca (układ przy­współ­czul­ny) lub też zbyt szyb­kiej (układ współ­czul­ny).

W okre­ślo­nych przy­pad­kach moż­na za pomo­cą zabie­gu odner­wia­ją­ce­go ser­ce zmo­dy­fi­ko­wać aktyw­ność kon­kret­nej czę­ści ukła­du ner­wo­we­go i przy­wró­cić rów­no­wa­gę poprzez eli­mi­na­cję pato­lo­gicz­ne­go odru­chu. Naj­pro­ściej mówiąc, odner­wie­niem ser­ca jest zabieg, któ­ry pro­wa­dzi do zmian aktyw­no­ści auto­no­micz­ne­go ukła­du ner­wo­we­go. Mo on na celu wyeli­mi­no­wa­nie pato­lo­gicz­nych odru­chów i nie­wła­ści­we­go funk­cjo­no­wa­nia auto­no­micz­ne­go ukła­du ner­wo­we­go ser­ca.

Jak wyko­nu­je się zabieg odner­wia­ją­cy ser­ce?

Prof. dr hab. n. med. Piotr Kuła­kow­ski: Taki zabieg moż­na wyko­nać zarów­no meto­dą chi­rur­gicz­ną, jak i za pomo­cą abla­cji wewnątrz­ser­co­wej. Moż­na rów­nież tym­cza­so­wo za pomo­cą odpo­wied­nich leków stłu­mić aktyw­ność kon­kret­nej czę­ści ukła­du auto­no­micz­ne­go, ale meto­dy far­ma­ko­lo­gicz­ne są zazwy­czaj sto­so­wa­ne jako ostat­nia deska ratun­ku w przy­pad­ku groź­nych aryt­mii komo­ro­wych, takich jak burza elek­trycz­na – wte­dy, kie­dy inne meto­dy lecze­nia oka­za­ły się nie­sku­tecz­ne. Takim zabie­giem „na ratu­nek życia” jest far­ma­ko­lo­gicz­na blo­ka­da zwo­jów gwiaź­dzi­stych.

W celu uzy­ska­nia trwal­szych efek­tów dener­wa­cji ser­ca wyko­nu­je się spe­cjal­ne zabie­gi pro­wa­dzą­ce do odner­wie­nia albo przy­współ­czul­ne­go albo współ­czul­ne­go.

Takie zabie­gi może­my podzie­lić na zabieg odner­wia­ją­cy ser­ce przy­współ­czul­nie, czy­li kar­dio­neu­ro­abla­cję oraz zabie­gi odner­wia­ją­ce część współ­czul­ną, czy­li sym­pa­tek­to­mię.

Czym róż­ni się kar­dio­neu­ro­abla­cja od sym­pa­tek­to­mii?

Dr n. med. Roman Pio­trow­ski: Pierw­szy rodzaj zabie­gu, czy­li kar­dio­neu­ro­abla­cja, jest wyko­ny­wa­na za pomo­cą mało­in­wa­zyj­nej abla­cji. Zabieg prze­pro­wa­dza się od środ­ka ser­ca za pomo­cą spe­cjal­nej elek­tro­dy wpro­wa­dzo­nej przez żyłę udo­wą w pachwi­nie. Wów­czas dener­wa­cja obej­mu­je znisz­cze­nie zwo­jów przy­współ­czul­nych, któ­re znaj­du­ją się w oko­li­cy pra­we­go i lewe­go przed­sion­ka ser­ca oraz w oko­li­cy żył płuc­nych. Zabieg kar­dio­neu­ro­abla­cji moż­na rów­nież wyko­nać za pomo­cą mało­in­wa­zyj­ne­go kar­dio­chi­rur­gicz­ne­go zabie­gu pod­czas pro­ce­du­ry abla­cji żył płuc­nych połą­czo­nej z abla­cją zwo­jów ner­wo­wych.

Zabieg odner­wia­ją­cy współ­czul­nie, czy­li sym­pa­tek­to­mia, jest z kolei wyko­ny­wa­na z udzia­łem kar­dio­chi­rur­gów i tora­ko­chi­rur­gów. Pole­ga na usu­nię­ciu jed­no- lub obu­stron­nie włó­kien współ­czul­nych, zwo­jów pier­sio­wych i zwo­ju gwiaź­dzi­ste­go przy krę­go­słu­pie pier­sio­wym i dol­nym odcin­ku krę­go­słu­pa szyj­ne­go.

Kie­dy wyko­nu­je się dany rodzaj zabie­gu?

Prof. dr hab. n. med. Piotr Kuła­kow­ski: Zabie­gi kar­dio­neu­ro­abla­cji wyko­nu­je się w przy­pad­ku zbyt wol­nej czyn­no­ści ser­ca, w omdle­niach odru­cho­wych spo­wo­do­wa­nych nagłą pau­zą w pra­cy ser­ca lub w przy­pad­ku zabu­rzeń prze­wo­dze­nia przed­sion­ko­wo-komo­ro­we­go spo­wo­do­wa­nych nad­mier­ną aktyw­no­ścią ner­wu błęd­ne­go. Sym­pa­tek­to­mia jest nato­miast wyko­ny­wa­na u pacjen­tów z groź­ny­mi dla życia aryt­mia­mi komo­ro­wy­mi, po nie­sku­tecz­nym lecze­niu inny­mi spo­so­ba­mi (abla­cja lub leki).

Aktu­al­nie naj­czę­ściej spo­ty­ka­ną sytu­acją kli­nicz­ną jest nad­mier­na aktyw­ność ukła­du przy­współ­czul­ne­go, któ­ra może pro­wa­dzić do prze­wle­kłe­go zwol­nie­nia pra­cy ser­ca lub też wystę­po­wać jako for­ma „napa­do­wych” pauz w pra­cy ser­ca, powo­du­ją­cych omdle­nia lub sta­ny przed­om­dle­nio­we. War­to rów­nież wspo­mnieć, że taka wol­na czyn­ność ser­ca może pro­wa­dzić do wystę­po­wa­nia napa­do­we­go migo­ta­nia przed­sion­ków, czy­li aryt­mii, któ­ra może pro­wa­dzić do wystą­pie­nia uda­ru mózgu.

I wła­śnie do tego rodza­ju zabu­rzeń ukła­du auto­no­micz­ne­go zosta­ła „wymy­ślo­na” kar­dio­neu­ro­abla­cja. Jest to sto­sun­ko­wo nowy zabieg, któ­ry pole­ga na znisz­cze­niu zwo­jów i włó­kien ner­wo­wych, któ­re są odpo­wie­dzial­ne za zbyt wol­ną czyn­ność ser­ca. Zabieg kar­dio­neu­ro­abla­cji został wpro­wa­dzo­ny po raz pierw­szy w 2005 roku przez bra­zy­lij­skich kar­dio­lo­gów pod kie­run­kiem pro­fe­so­ra Pacho­na. Od tego cza­su coraz wię­cej ośrod­ków na świe­cie wyko­nu­je takie zabie­gi. Poja­wia się tak­że coraz wię­cej danych potwier­dza­ją­cych wyso­ką sku­tecz­ność kar­dio­neu­ro­abla­cji. W naszym ośrod­ku pierw­szy zabieg kar­dio­neu­ro­abla­cji został wyko­na­ny w 2016 roku i od tego cza­su jest już wyko­ny­wa­ny regu­lar­nie.

Jakie wyróż­nia się wska­za­nia do zabie­gu kar­dio­neu­ro­abla­cji?

Dr n. med. Roman Pio­trow­ski: Wska­za­nia­mi do zasto­so­wa­nia w lecze­niu kar­dio­neu­ro­abla­cją są sta­ny, w któ­rych wystę­pu­ją obja­wo­we pato­lo­gicz­ne zwol­nie­nia czyn­no­ści ser­ca, któ­re są spo­wo­do­wa­ne nad­mier­ną aktyw­no­ścią ukła­du przy­współ­czul­ne­go. Naj­częst­szym wska­za­niem są omdle­nia wazo­wa­gal­ne kar­dio­de­pre­syj­ne (spo­wo­do­wa­ne nagłym zwol­nie­niem czyn­no­ści ser­ca) lub mie­sza­ne (czy­li spo­wo­do­wa­ne nagłym zwol­nie­niem czyn­no­ści ser­ca oraz spad­kiem ciśnie­nia tęt­ni­cze­go), istot­na bra­dy­kar­dia czy­li rytm serca<50/min, prze­wle­kły lub napa­do­wy blok przed­sion­ko­wo-komo­ro­wy czy­li sytu­acja, gdzie zabu­rzo­ne jest prze­wo­dze­nie pomię­dzy pra­wi­dło­wym roz­rusz­ni­kiem, znaj­du­ją­cym się w pra­wym przed­sion­ku, a komo­ra­mi ser­ca. Kolej­ny­mi wska­za­nia­mi, gdzie moż­na myśleć o kar­dio­neu­ro­abla­cji, jest kar­dio­de­pre­syj­na postać zespo­łu zato­ki szyj­nej czy migo­ta­nie przed­sion­ków zależ­ne od nad­mier­ne­go pobu­dze­nia ner­wu błęd­ne­go. Jed­nym z kolej­nych wska­zań może być bra­dy­kar­dia lub asy­sto­lia, któ­ra może wystę­po­wać jak sku­tek wyła­do­wań elek­trycz­nych w ogni­sku padacz­ko­wym w mózgu.

War­to wspo­mnieć, że wpro­wa­dze­nie zabie­gów kar­dio­neu­ro­abla­cji znacz­nie roz­sze­rzy­ło reper­tu­ar moż­li­wo­ści lecz­ni­czych, jakie może­my zapro­po­no­wać pacjen­tom – zwłasz­cza mło­dym. Wcze­śniej w takich sytu­acjach pro­po­no­wa­no cho­rym wsz­cze­pie­nie sty­mu­la­to­ra ser­ca. Nie jest to opty­mal­ne lecze­nie, ponie­waż co kil­ka lat ist­nie­je koniecz­ność wymia­ny bate­rii sty­mu­la­to­ra, a więc rów­nież wzra­sta ryzy­ko infek­cji, co może skoń­czyć się koniecz­no­ścią usu­nię­cia sty­mu­la­to­ra wraz z elek­tro­da­mi. Kar­dio­neu­ro­abla­cja daje więc szan­sę wyle­cze­nia tego rodza­ju przy­pa­dło­ści bez koniecz­no­ści wsz­cze­pia­nia sty­mu­la­to­ra. Co wię­cej, u oso­by mają­cej już wsz­cze­pio­ny sty­mu­la­tor moż­na wyko­nać zabieg kar­dio­neu­ro­abla­cji i w przy­pad­ku powo­dze­nia zabie­gu moż­na taki sty­mu­la­tor cho­re­mu usu­nąć.

Kie­dy ta meto­da tera­pii nie może być zasto­so­wa­na?

Prof. dr hab. n. med. Piotr Kuła­kow­ski: Naj­waż­niej­szym prze­ciw­wska­za­niem do wyko­na­nia kar­dio­neu­ro­abla­cji jest brak odpo­wie­dzi na atro­pi­nę, co wska­zu­je na to, układ przy­współ­czul­ny nie jest odpo­wie­dzial­ny za wol­ny rytm ser­ca. Ten test jest prze­sie­wo­wym bada­niem, któ­re wska­zu­je na pacjen­tów, któ­rym taki zabieg moż­na zapro­po­no­wać, a któ­rym nie. Atro­pi­na powo­du­je przej­ścio­wą far­ma­ko­lo­gicz­ną blo­ka­dę ukła­du przy­współ­czul­ne­go i pośred­nio poka­zu­je, że inwa­zyj­ny zabieg dener­wa­cji poprzez kar­dio­neu­ro­abla­cję ma sens. Bada­nie pole­ga na poda­niu dożyl­nym atro­pi­ny i obser­wa­cji ryt­mu ser­ca. Jeśli po poda­niu atro­pi­ny czyn­ność ser­ca pacjen­ta przy­spie­szy o co naj­mniej 25% oraz popra­wi się prze­wo­dze­nie przed­sion­ko­wo-komo­ro­we, to z dużym praw­do­po­do­bień­stwem moż­na powie­dzieć, że kar­dio­neu­ro­abla­cja rów­nież znie­sie nad­mier­ną aktyw­ność ukła­du przy­współ­czul­ne­go, czy­li przy­nie­sie pożą­da­ny efekt tera­peu­tycz­ny.

Inny­mi prze­ciw­wska­za­nia­mi do zabie­gu są: ostra infek­cja lub zaka­że­nie, brak współ­pra­cy z cho­rym, prze­by­ta ope­ra­cja kar­dio­chi­rur­gicz­na, brak moż­li­wo­ści lecze­nia prze­ciw­za­krze­po­we­go przez dwa mie­sią­ce po zabie­gu. Prze­ciw­wska­za­niem jest rów­nież orga­nicz­ne uszko­dze­nie ukła­du prze­wo­dzą­ce­go ser­ca i węzła zato­ko­we­go, o czym powie nam wspo­mnia­ny wcze­śniej test z atro­pi­ną.

Jak prze­bie­ga zabieg: jak dłu­go trwa, czy jest inwa­zyj­ny, czy jest bole­sny?

Dr n. med. Roman Pio­trow­ski: Czas trwa­nia prze­cięt­ne­go zabie­gu kar­dio­neu­ro­abla­cji waha się od 1.5 do 3 godzin. W zależ­no­ści od ośrod­ka zabieg może być wyko­na­ny w znie­czu­le­niu ogól­nym lub też jedy­nie w lek­kiej seda­cji, czy­li z uży­ciem nie­du­żej daw­ki leków seda­cyj­nych i prze­ciw­bó­lo­wych. To, czy zabieg jest wyko­ny­wa­ny w znie­czu­le­niu ogól­nym, czy nie, zale­ży od meto­dy — jeśli zabieg jest wyko­ny­wa­ny z uży­ciem spe­cjal­ne­go sty­mu­la­to­ra ner­wu błęd­ne­go, to wów­czas znie­czu­le­nie ogól­ne i zwiot­cze­nie jest koniecz­no­ścią, ponie­waż sty­mu­la­cja ner­wu błęd­ne­go jest nie­przy­jem­na, bole­sna i może powo­do­wać sil­ne skur­cze mię­śni szyi. A więc żeby taką sty­mu­la­cję wyko­nać, pacjent musi być pod wpły­wem nar­ko­zy. W przy­pad­ku wyko­ny­wa­nia zabie­gu bez spe­cjal­ne­go sty­mu­la­to­ra moż­li­we jest prze­pro­wa­dze­nie zabie­gu wyłącz­nie z uży­ciem dożyl­nych leków prze­ciw­bó­lo­wych i seda­cyj­nych.

Nale­ży jed­nak wspo­mnieć, że obec­nie jedy­ną meto­dą, pozwa­la­ją­cą spraw­dzić sku­tecz­ność dener­wa­cji ser­ca w trak­cie zabie­gu, jest wyko­rzy­sta­nie wspo­mnia­ne­go wyżej neu­ro­sty­mu­la­to­ra ner­wu błęd­ne­go. Dla­te­go też w naszym ośrod­ku od pew­ne­go cza­su wszyst­kie zabie­gi kar­dio­neu­ro­abla­cji są wyko­ny­wa­ne w znie­czu­le­niu ogól­nym po to, żeby mieć kom­fort oce­ny sku­tecz­no­ści dener­wa­cji pod­czas pro­ce­du­ry. Takie podej­ście pozwa­la ogra­ni­czyć licz­bę apli­ka­cji („przy­grze­wań”) do nie­zbęd­ne­go mini­mum, żeby uzy­skać pożą­da­ny efekt lecz­ni­czy. Po zabie­gu i wybu­dze­niu pacjent przez 2–3 godzi­ny prze­by­wa w sali inten­syw­ne­go nad­zo­ru, a po tym cza­sie jest prze­no­szo­ny z powro­tem do swo­jej sali. Jeśli pacjent miał wyko­na­ny zabieg bez znie­czu­le­nia ogól­ne­go, wów­czas bez­po­śred­nio po abla­cji może być prze­nie­sio­ny do swo­jej sali. Oczy­wi­ście, w tym cza­sie przez całą dobę cho­ry jest cią­gle moni­to­ro­wa­ny tele­me­trycz­nie, czy­li za pomo­cą cią­głej reje­stra­cji EKG. Zwy­kle następ­ne­go dnia pacjent jest wypi­sy­wa­ny do domu.

Jakie są efek­ty tego zabie­gu?

Prof. dr hab. n. med. Piotr Kuła­kow­ski: Nie­wąt­pli­wą korzy­ścią jest eli­mi­na­cja pato­lo­gicz­ne­go odru­chu z ner­wu błęd­ne­go, któ­ry jest odpo­wie­dzial­ny za wol­ną czyn­ność lub prze­rwy w pra­cy ser­ca. Odner­wie­nie ser­ca powo­du­je zatem wyle­cze­nie z omdleń oraz sta­nów przed­om­dle­nio­wych lub też powo­du­je ich znacz­ną reduk­cję, co jest istot­ne, jeśli pacjent miał omdle­nia koń­czą­ce się dotkli­wym ura­zem. Dzię­ki kar­dio­neu­ro­abla­cji moż­na unik­nąć wsz­cze­pie­nia sty­mu­la­to­ra ser­ca lub też jeśli pacjent ma już wsz­cze­pio­ny roz­rusz­nik, to po sku­tecz­nym zabie­gu moż­na roz­wa­żyć jego usu­nię­cie. Brak nawro­tu omdleń jest zwią­za­ny rów­nież z popra­wą psy­chicz­ne­go samo­po­czu­cia pacjen­ta oraz zmniej­sze­niem pozio­mu lęku i pozwa­la wró­cić do nor­mal­nej aktyw­no­ści życio­wej.

Jak wyglą­da pro­ces kwa­li­fi­ka­cji do zabie­gu?

Dr n. med. Roman Pio­trow­ski: Pro­ces kwa­li­fi­ka­cji do zabie­gu kar­dio­neu­ro­abla­cji roz­po­czy­na się od dokład­nie zebra­ne­go wywia­du (Jakie są oko­licz­no­ści wystę­po­wa­nia omdleń? Jak czę­sto omdle­nia wystę­pu­ją? Czy postę­po­wa­nie zacho­waw­cze spo­wo­do­wa­ło popra­wę, czy też nie? Czy pacjent ma cho­ro­by współ­ist­nie­ją­ce oraz prze­by­te zabie­gi ope­ra­cyj­ne?) Bar­dzo waż­na jest oce­na EKG, Hol­te­ra EKG i ECHO ser­ca. Istot­ną rolę odgry­wa rów­nież test pochy­le­nio­wy (Tilt test), dzię­ki któ­re­mu moż­na odtwo­rzyć mecha­nizm omdle­nia i na tej pod­sta­wie zapro­po­no­wać odpo­wied­nie postę­po­wa­nie.

Ide­al­ną sytu­acją jest moż­li­wość zare­je­stro­wa­nia same­go omdle­nia pod­czas moni­to­ro­wa­nia EKG. Naj­czę­ściej jest to moż­li­we, jeśli pacjent ma wsz­cze­pio­ny reje­stra­tor aryt­mii (ILR), ale z uwa­gi na brak refun­da­cji przez Naro­do­wy Fun­dusz Zdro­wia nie jest to opcja czę­sto wyko­rzy­sty­wa­na.

Po zebra­niu wszyst­kich infor­ma­cji oraz uzu­peł­nie­niu koniecz­nych badań wyko­nu­je się test z atro­pi­ną i oce­nia się wpływ leku na przy­spie­sze­nie ryt­mu ser­ca i prze­wo­dze­nia przed­sion­ko­wo-komo­ro­we­go. Jest to bar­dzo waż­ne bada­nie, ponie­waż atro­pi­na powo­du­je cza­so­we odner­wie­nie przy­współ­czul­ne, a więc jeśli rytm ser­ca przy­spie­sza po poda­niu tego leku oraz popra­wia się prze­wo­dze­nie przed­sion­ko­wo-komo­ro­we, to z dużym praw­do­po­do­bień­stwem kar­dio­neu­ro­abla­cja będzie sku­tecz­na. Osta­tecz­ną kwa­li­fi­ka­cję do zabie­gu kar­dio­neu­ro­abla­cji wyko­nu­je lekarz, któ­ry ten zabieg będzie wyko­ny­wał. Nato­miast wyko­na­nie koniecz­nych badań takich jak Tilt test, Hol­ter EKG czy ECHO moż­na prze­pro­wa­dzić ambu­la­to­ryj­nie.

Jak pacjent może przy­go­to­wać się do zabie­gu, z czym powi­nien się liczyć?

Prof. dr hab. n. med. Piotr Kuła­kow­ski: Przy­go­to­wa­nie do zabie­gu odner­wia­nia ser­ca nie róż­ni się od przy­go­to­wa­nia do stan­dar­do­we­go zabie­gu abla­cji. Do szpi­ta­la pacjent powi­nien przy­nieść całą dostęp­ną doku­men­ta­cję medycz­ną. Przy przy­ję­ciu do szpi­ta­la jest zbie­ra­ny wywiad, infor­ma­cje o uczu­le­niach i przyj­mo­wa­nych lekach. Cho­ry jest bada­ny i ma pobie­ra­ną krew na bada­nia (ozna­cza­ne są: mor­fo­lo­gia, poziom kre­aty­ni­ny, jono­gram, układ krzep­nię­cia, a tak­że gru­pa krwi i wyko­ny­wa­ne bada­nia w kie­run­ku HBV i HCV). Jeśli jest to koniecz­ne, wyko­nu­je się dodat­ko­we bada­nia (Hol­ter EKG z oce­ną HRV, Tilt test, ECHO). Dodat­ko­wo w naszym ośrod­ku przed zabie­giem za pomo­cą USG oce­nia się ana­to­mię ner­wu błęd­ne­go, co pozwa­la w trak­cie same­go zabie­gu skró­cić czas jego iden­ty­fi­ka­cji pod­czas sty­mu­la­cji. W dniu zabie­gu pacjent jest na czczo. Po zabie­gu pacjent jest przez 2–3 godzi­ny obser­wo­wa­ny w sali inten­syw­ne­go nad­zo­ru, po czym jest prze­no­szo­ny do swo­jej sali.

Następ­ne­go dnia ścią­ga­ny jest szew hemo­sta­tycz­ny z pachwi­ny i jeśli nie ma nic nie­po­ko­ją­ce­go, to dzień po abla­cji pacjent jest wypi­sy­wa­ny do domu. Przez 2 mie­sią­ce koniecz­ne jest przyj­mo­wa­nie leków roz­rze­dza­ją­cych krew, co ma zapo­biec uda­ro­wi mózgu.

We wcze­snym okre­sie po zabie­gu zazwy­czaj pacjen­ci czu­ją przy­spie­szo­ne „bicie sera”, któ­re stop­nio­wo nor­ma­li­zu­je się w kil­ka-kil­ka­na­ście tygo­dni po abla­cji.

Cza­sa­mi przez kil­ka­na­ście tygo­dni może utrzy­my­wać się zmniej­szo­na tole­ran­cja wysił­ku spo­wo­do­wa­na szyb­szym spo­czyn­ko­wym ryt­mem ser­ca. Bez­po­śred­nio po abla­cji może wystę­po­wać nie­wiel­ki ból oko­li­cy ser­ca i miejsc, gdzie były wkłu­cia naczy­nio­we oraz dys­kom­fort w gar­dle spo­wo­do­wa­ny rur­ką intu­ba­cyj­ną.

Jaka jest sku­tecz­ność tej pro­ce­du­ry?

Dr n. med. Roman Pio­trow­ski: War­to wie­dzieć, że sku­tecz­ność doraź­na zabie­gu kar­dio­neu­ro­abla­cji wyno­si oko­ło 90%, ale istot­ne jest rów­nież to, że układ ner­wo­wy ma zdol­ność rege­ne­ra­cji i po latach może nastą­pić odbu­do­wa­nie się, czy­li reiner­wa­cja połą­czeń przy­współ­czul­nych. Sku­tecz­ność zabie­gu może być niż­sza, jeśli u pacjen­ta dodat­ko­wo wystę­pu­ją inne cho­ro­by ser­ca i scho­rzeń ukła­du ser­co­wo-naczy­nio­we­go.

U czę­ści pacjen­tów, u któ­rych układ ner­wo­wy ule­gnie odbu­do­wie, moż­na wyko­nać ponow­ny zabieg w celu uzy­ska­nia ponow­nej dener­wa­cji i popra­wie­nia sku­tecz­no­ści.

Zabie­gi kar­dio­neu­ro­abla­cji nie są zabie­ga­mi wyso­kie­go ryzy­ka, ale nale­ży pamię­tać, że jak każ­dy zabieg inwa­zyj­ny, pro­ce­du­ra ta może wią­zać się z wystą­pie­niem pew­nych kom­pli­ka­cji, któ­re są podob­ne do powi­kłań, jakie mogą wystą­pić pod­czas abla­cji migo­ta­nia przed­sion­ków. Trze­ba jed­nak pod­kre­ślić, że jeśli zabieg jest wyko­ny­wa­ny przez doświad­czo­ny zespół, ryzy­ko powi­kłań jest mini­mal­ne.

Jakie mogą wystą­pić powi­kła­nia?

Prof. dr hab. n. med. Piotr Kuła­kow­ski: Do naj­częst­szych powi­kłań nale­żą krwia­ki, prze­to­ki tęt­ni­czo-żyl­ne lub tęt­nia­ki rze­ko­me w miej­scu wkłu­cia do żył udo­wych. Do powi­kłań poważ­nych, podob­nie jak przy zabie­gu abla­cji migo­ta­nia przed­sion­ków, nale­żą: tam­po­na­da ser­ca i zapa­le­nie osier­dzia, udar mózgu, zawał ser­ca, zato­ro­wość obwo­do­wa, uszko­dze­nia ner­wu prze­po­no­we­go, uszko­dze­nie węzła zato­ko­we­go, krwo­tok, uszko­dze­nia zastaw­ki lub naczyń. Więk­szość z tych nawet poważ­nych powi­kłań nie pozo­sta­wia odle­gle trwa­łych ubyt­ków zdro­wot­nych i wystę­pu­ją one bar­dzo rzad­ko. Aby to ryzy­ko zmi­ni­ma­li­zo­wać, nie­zwy­kle istot­ne jest zasto­so­wa­nie metod zwięk­sza­ją­cych bez­pie­czeń­stwo zabie­gu – na przy­kład nakłu­cie żył za pomo­cą USG mini­ma­li­zu­je ryzy­ko krwia­ków, prze­tok i tęt­nia­ków rze­ko­mych, uży­wa­nie echo­kar­dio­gra­fii wewnątrz­ser­co­wej pod­czas abla­cji zwięk­sza bez­pie­czeń­stwo pod­czas nakłu­cia prze­gro­dy mię­dzy­przed­sion­ko­wej, pozwa­la lepiej kon­tro­lo­wać ruchy elek­tro­dy w ser­cu oraz pozwa­la na szyb­kie roz­po­zna­nie tam­po­na­dy i tym samym szyb­sze wdro­że­nie odpo­wied­nie­go lecze­nia. Dodat­ko­wo pod­czas tego rodza­ju zabie­gów sto­su­je się odpo­wied­nią anty­ko­agu­la­cję, czy­li lecze­nie prze­ciw­za­krze­po­we w celu zmi­ni­ma­li­zo­wa­nia ryzy­ka uda­ru.

Dotych­czas na prze­pro­wa­dzo­nych ponad 70 zabie­gów kar­dio­neu­ro­abla­cji w naszym ośrod­ku nie zano­to­wa­li­śmy żad­nych istot­nych powi­kłań, a jedy­nie poje­dyn­cze krwia­ki w miej­scu wkłu­cia.

Jak war­to dbać o sie­bie po zabie­gu, jak wyglą­da­ją kon­tro­le?

Dr n. med. Roman Pio­trow­ski: Przez pierw­sze 2–3 tygo­dnie po zabie­gu nie powin­no się wyko­ny­wać inten­syw­nych wysił­ków fizycz­nych i upra­wiać spor­tów wyczy­no­wych. Nie powin­no się rów­nież dźwi­gać cięż­kich rze­czy, na przy­kład zaku­pów > 5 kg. Pacjen­ci powin­ni rów­nież zre­zy­gno­wać na 2–3 tygo­dnie z jedze­nia ostrych i gorą­cych posił­ków, któ­re podraż­nia­ją prze­łyk.

Jeśli cho­dzi o kon­tro­le po abla­cji, to aktu­al­nie w dobie pan­de­mii pre­fe­ru­je­my wyko­ny­wa­nie ambu­la­to­ryj­nych reje­stra­cji EKG meto­dą Hol­te­ra po 3, 12 i 24 mie­sią­cach od abla­cji. Poza tym każ­dy pacjent ma numer kon­tak­to­wy do leka­rza, któ­ry wyko­ny­wał zabieg i w przy­pad­ku jakich­kol­wiek wąt­pli­wo­ści lub nie­po­ko­ju może zadzwo­nić po dodat­ko­we infor­ma­cje.