Szansa na lepsze leczenie raka jajnika

Roz­mo­wa z prof. drem hab. n. med. Janem Kotar­skim, gine­ko­lo­giem-onko­lo­giem z I Katedry i Kli­ni­ki Gine­ko­lo­gii Onko­lo­gicz­nej i Gine­ko­lo­gii Uni­wer­sy­te­tu Medycz­ne­go w Lubli­nie, pre­ze­sem Pol­skie­go Towa­rzy­stwa Gine­ko­lo­gii Onko­lo­gicz­nej

Czym rak jaj­ni­ka róż­ni się od innych nowo­two­rów?

Po pierw­sze tym, że w obrę­bie tej cho­ro­by mamy całą gamę nowo­two­rów o zróż­ni­co­wa­nej bio­lo­gii i budo­wie. Po dru­gie, przez dłu­gi czas nie daje obja­wów kli­nicz­nych, a jeśli już daje, to są one nie­zbyt nasi­lo­ne i prze­mi­ja­ją­ce. Dla­te­go kobie­ty czę­sto je lek­ce­wa­żą i trak­tu­ją jako chwi­lo­wą nie­dy­spo­zy­cję. I po trze­cie tym, że rak jaj­ni­ka zazwy­czaj ujaw­nia się dopie­ro wte­dy, kie­dy jest już zaawan­so­wa­ny. Dla­te­go nazy­wa­ny bywa „cichym zabój­cą”. Jest piątym naj­częst­szym nowo­two­rem wśród Polek.

Na co więc kobie­ty powin­ny zwra­cać uwa­gę?

Obja­wy czę­sto doty­czą ukła­du pokar­mo­we­go, są to wzdę­cia, zapar­cia, bóle brzu­cha. Pacjent­ki tra­fia­ją zwy­kle do leka­rza rodzin­ne­go lub gastro­lo­ga. I tu chciał­bym pod­kre­ślić, że jeże­li wyni­ki badań (np. gastro­lo­gicz­nych) wyklu­cza­ją scho­rze­nie nowo­two­ro­we, ale dole­gli­wo­ści się utrzy­mu­ją, to bada­nie nale­ży powtó­rzyć, a ponad­to zgło­sić się do gine­ko­lo­ga.

Ile kobiet w Pol­sce co roku dowia­du­je się, że ma raka jaj­ni­ka?

Oko­ło 3600. Zacho­ro­wal­ność wzra­sta, gdyż jesz­cze w roku 1990 licz­ba ta wyno­si­ła 1700. Zacho­ro­wa­nia zaczy­na­ją się zwy­kle po 50. roku życia, a naj­wię­cej jest ich u kobiet w wie­ku sześć­dzie­się­ciu, sie­dem­dzie­się­ciu kil­ku lat. Zda­rza się, że cho­rują też kobie­ty młod­sze, jed­na z moich pacjen­tek mia­ła 17 lat.

Czy zacho­ro­wal­ność w Pol­sce jest porów­ny­wal­na do tej w kra­jach zachod­nich?

Zacho­ro­wal­ność tak, ale umie­ral­ność jest u nas wyż­sza. Naj­więk­szy wpływ na tę roz­bież­ność ma sto­pień zaawan­so­wa­nia cho­ro­by w momen­cie jej roz­po­zna­nia. W Pol­sce na raka jaj­ni­ka umie­ra rocz­nie oko­ło 1600–1800 kobiet. I to pomi­mo lecze­nia.

Jakie lecze­nie sto­su­je się w zaawan­so­wa­nym sta­dium cho­ro­by?

Bar­dzo agre­syw­ne – zarów­no chi­rur­gicz­ne, jak i far­ma­ko­lo­gicz­ne. Jego sku­tecz­ność jest jed­nak znacz­nie mniej­sza niż w lecze­niu nie­za­awan­so­wa­nych nowo­two­rów jaj­ni­ka. W pierw­szym stop­niu zaawan­so­wa­nia tej cho­ro­by wyle­czal­ność wyno­si nie­mal 100 pro­cent.

Co moż­na powie­dzieć o postę­pach w lecze­niu raka jaj­ni­ka?

Jesz­cze nie tak daw­no cho­ro­ba ta była uwa­ża­na za śmier­telną. Sta­ty­sty­ki z koń­ca XX wie­ku poka­zy­wa­ły, że tyl­ko 20 proc. pacjen­tek prze­ży­je 5 lat od momen­tu roz­po­zna­nia. Na szczę­ście to już histo­ria. Na rynek weszły cyto­sta­ty­ki, któ­re dają dużo mniej obja­wów ubocz­nych. Dzię­ki temu tera­pia może być zasto­so­wa­na w cało­ści, nie trze­ba jej prze­ry­wać, co zwięk­sza jej sku­tecz­ność.

Doko­nał się rów­nież ogrom­ny postęp w ane­ste­zjo­lo­gii, co umoż­li­wia bez­piecz­ne prze­pro­wa­dze­nie pacjen­tek przez rady­kal­ne, ura­zo­we i trud­ne ope­ra­cje. I wresz­cie wpro­wa-dzo­no tak zwa­ne tera­pie celo­wa­ne oraz inhi­bi­tory PARP, któ­re zre­wo­lu­cjo­ni­zo­wa­ły lecze­nie onko­lo­gicz­ne.

Na czym pole­ga dzia­ła­nie inhi­bi­to­rów PARP?

Na nasi­le­niu zmian gene­tycz­nych w komór­kach nowo­two­ro­wych poprzez wyłą­cze­nie enzy­mów bio­rą­cych udział w napra­wie DNA tych komó­rek. Dzię­ki temu komór­ka nowo-two­ro­wa ule­ga tzw. śmier­ci pro­gra­mo­wa­nej, obumie­ra. Mówi­my o „inhi­bi­to­rach PARP”,
ponie­waż cho­dzi o gru­pę oko­ło 20 enzy­mów. Pro­fil dzia­ła­nia róż­nych leków z tej gru­py jest nie­co zróż­ni­co­wa­ny i będzie­my to wyko­rzy­sty­wać, two­rząc coraz sku­tecz­niej­sze kom­bi­na­cje leków, czy­li tera­pie wie­lo­le­ko­we.

Od listo­pa­da 2020 w Euro­pie zare­je­stro­wa­ny jest nowy inhi­bi­tor PARP, któ­ry może być sto­so­wa­ny u pacjen­tek z rakiem jaj­ni­ka jako tera­pia pod­trzy­mu­ją­ca. Spo­wal­nia wzrost nowo­two­rów i wydłu­ża czas do wzno­wy. Czy jest dostęp­ny dla Polek?

Refun­da­cja lecze­nia inhi­bi­to­ra­mi PARP przy­słu­gu­je tyl­ko po dru­gim nawro­cie cho­ro­by i jest dostęp­na wyłącz­nie dla pacjen­tek z muta­cją w genach BRCA1/2. Dla pacjen­tek bez tej muta­cji tera­pia pod­trzy­mu­ją­ca nie jest, nie­ste­ty, refun­do­wa­na.

A jaki pro­cent kobiet ma muta­cję w genach BRCA1/2?

W całej popu­la­cji 10–15 proc., nato­miast wśród kobiet z rakiem pier­si lub jaj­ni­ka – już do 30 proc. Dla­te­go po ope­ra­cji raka jaj­ni­ka stan­dar­do­wo wysy­ła­my tkan­kę nowo­two­ru nie tyl­ko do bada­nia mikro­sko­po­we­go, ale też do bada­nia na obec­ność muta­cji genów BRCA. Ryzy­ko zacho­ro­wa­nia na raka jaj­ni­ka jest wyż­sze u kobiet z muta­cja­mi w genach BRCA 1/2 niż wśród pacjen­tek bez tych zabu­rzeń gene­tycz­nych.

Tera­pia nowym inhi­bi­to­rem PARP, zgod­nie z donie­sie­nia­mi opu­bli­ko­wa­ny­mi w 2019 roku w „New English Jour­nal of Medi­ci­ne”, jest sku­tecz­na u wszyst­kich pacjen­tek, któ­re odpo­wie­dzia­ły na che­mio­te­ra­pię pochod­ny­mi pla­ty­ny. W Pol­sce lecze­nie inhi­bi­to­ra­mi PARP przy­słu­gu­je jed­nak tyl­ko kobie­tom z muta­cją genów BRCA1/2. A co z pozo­sta­ły­mi pacjent­ka­mi?

Dotych­cza­so­wa stra­ty­fi­ka­cja lecze­nia inhi­bi­to­ra­mi PARP wyni­ka­ła z obser­wa­cji, że pacjent­ki z muta­cja­mi BRCA odno­szą więk­sze korzy­ści zdro­wot­ne niż te bez muta­cji. Doty­czy­ło to bada­nia kon­kret­ne­go pre­pa­ra­tu, któ­ry jest w obec­nie obo­wią­zu­ją­cym pro­gra­mie leko­wym. Reje­stra­cja innych, nowych inhi­bi­to­rów PARP wyka­za­ła, że korzy­ści zdro­wot­ne z lecze­nia odno­szą tak­że kobie­ty z rakiem jaj­ni­ka, któ­re mają pra­wi­dło­wy gen BRCA. Mamy nadzie­ję, że w naj­bliż­szej przy­szło­ści nasta­pią pozy­tyw­ne zmia­ny w pro­gra­mach leko­wych zwią­za­nych z inhi­bi­to­ra­mi PARP, wpro­wa­dza­ją­ce nowe leki w opar­ciu o nowe wyni­ki badań.

Jest więc szan­sa na lep­sze lecze­nie kobiet z rakiem jaj­ni­ka?

Tak. W bar­dzo zaawan­so­wa­nym sta­dium są już pra­ce Agen­cji Oce­ny Tech­no­lo­gii Medycz­nych oraz Mini­ster­stwa Zdro­wia doty­czą­ce two­rze­nia tzw. ova­rian can­cer units, czy­li jed­no­stek spe­cja­li­zu­ją­cych się w lecze­niu raka jaj­ni­ka. Cho­dzi o to, żeby kobie­ty te mia­ły zapew­nio­ną kom­plek­so­wą dia­gno­sty­kę przed­ope­ra­cyj­ną i poope­ra­cyj­ną, a tak­że nad­zór lecze­nia, reha­bi­li­ta­cję i pomoc psy­cho­lo­gicz­ną. W takich jed­nost­kach powin­ni pra­co­wać chi­rur­dzy z naj­więk­szym doświad­cze­niem, bo to ich decy­zje mają naj­więk­szy wpływ na przy­szłość tych pacjen­tek.

W Pol­sce wie­le kobiet z rakiem jaj­ni­ka nie wie, czy ma muta­cję BRCA czy nie. Czy to nie dys­kwa­li­fi­ku­je ich z dostęp­ne­go lecze­nia?

Stwier­dze­nie muta­cji genów BRCA jest obec­nie koniecz­nym warun­kiem kwa­li­fi­ku­ją­cym do lecze­nia inhi­bi­to­ra­mi PARP. Każ­da cho­ra z rakiem jaj­ni­ka ma zapew­nio­ny dostęp do takich badań. Nie­ste­ty, wie­le kobiet ope­ro­wa­nych z powo­du raka jaj­ni­ka rze­czy­wi­ście nie ma wyko­ny­wa­nych tych badań. A war­to dodać, że wykry­cie muta­cji BRCA umoż­li­wia obję­cie szcze­gól­ną opie­ką pro­fi­lak­tycz­ną wszyst­kich człon­ków rodzi­ny, co jest ogrom­nie waż­ne dla pro­fi­lak­ty­ki nowo­two­ro­wej.

A co z pro­fi­lak­ty­ką raka jaj­ni­ka w Pol­sce?

Nie­ste­ty, nie tyl­ko w Pol­sce, ale i na świe­cie nie ma dzi­siaj sku­tecz­nych pro­gra­mów pro­fi­lak­tycz­nych zwią­za­nych z tym nowo­two­rem. W ramach porad­nic­twa rodzin­ne­go i gene­tycz­ne­go moż­na jed­nak wyse­lek­cjo­no­wać gru­pę pacjen­tek do szcze­gól­ne­go nad­zo­ru i to jest jed­na z dróg, któ­ra powin­na być i praw­do­po­dob­nie będzie u nas wpro­wa­dzo­na.

Pod­su­mo­wu­jąc, na jakim eta­pie lecze­nia raka jaj­ni­ka jeste­śmy?

Spo­wol­ni­liśmy cho­robę na tyle, że moż­na z nią żyć dłu­go i dobrze. Teraz cho­dzi nam o to, żeby prze­wle­kłość tej cho­ro­by sta­ła się jesz­cze bar­dziej prze­wle­kła. Kobie­ty z rakiem jaj­ni­ka funk­cjo­nu­ją w rodzi­nie i spo­łe­czeń­stwie. Są aktyw­ne zawo­do­wo i wyłą­cza­ją się jedy­nie okre­so­wo, by wyko­nać bada­nia czy zasto­so­wać tera­pię. Pole­cam nowo­wy­da­ną książ­kę Jak motyl. Odcza­ro­wać mity, w któ­rej pacjent­ki dzie­lą się swo­im doświad­cze­niem. Jest dostęp­na bez­płat­nie na stro­nie www.niebieskimotyl.pl

Ape­lu­ję też do mężczyzn: zatroszcz­cie się o swo­je kobie­ty! Zwróć­cie uwa­gę, czy np. nie stra­ci­ła ape­ty­tu czy nie zaczę­ła się bar­dziej męczyć. Dopil­nuj­cie, by regu­lar­nie odwie­dza­ła gine­ko­lo­ga. Zdro­wa kobie­ta powin­na odwie­dzać tego leka­rza przy­naj­mniej raz w roku, a ta, u któ­rej w bli­skiej rodzi­nie były przy­pad­ki raka jaj­ni­ka lub pier­si – czę­ściej. Ma to kolo­sal­ne zna­cze­nie dla zdro­wia!