Przypatrz się swoim jajnikom

Guz o  gra­nicz­nej zło­śli­wo­ści, jak rów­nież nowo­twór zło­śli­wy, czę­ściej doty­ka kobie­ty po 40. i 50. roku życia. U młod­szych pań, w ponad 90% przy­pad­ków, czę­ściej wykry­wa­ne są nowo­two­ry nie­zło­śli­we. Ryzy­ko zacho­ro­wa­nia na raka jaj­ni­ka rośnie więc wraz z wie­kiem. Jak współ­cze­sna medy­cy­na przy­go­to­wa­na jest do wal­ki z tą pod­stęp­ną cho­ro­bą?

Ogól­no­pol­ska Orga­ni­za­cja Kwiat Kobie­co­ści od 2015 roku pro­wa­dzi sze­reg dzia­łań mają­cych na celu zwró­ce­nie uwa­gi na pro­blem raka jaj­ni­ka w Pol­sce, chce­my spra­wić, by panie bacz­nie obser­wo­wa­ły swo­je cia­ło, nie zanie­dby­wa­ły wizyt u gine­ko­lo­ga i infor­mo­wa­ły go o wszel­kich nie­po­ko­ją­cych dole­gli­wo­ściach. – mówi Ida Kar­piń­ska, pre­zes Ogól­no­pol­skiej Orga­ni­za­cji Kwiat Kobie­co­ści.

Rocz­nie ok. 3,8 tys. kobiet cho­ru­je na raka jaj­ni­ka, poło­wa z nich umie­ra. 8 maja wypa­da Świa­to­wy Dzień Świa­do­mo­ści Raka Jaj­ni­ka, któ­re­go wykry­wal­ność w Pol­sce wciąż jest sła­ba, jest to też cho­ro­ba trud­na do lecze­nia. Z jakich powo­dów?

Roz­mo­wa z Prof. dr hab. n. med. Mariu­szem Bidziń­skim, kon­sul­tan­tem kra­jo­wym w dzie­dzi­nie gine­ko­lo­gii onko­lo­gicz­nej, Kie­row­ni­kiem Kli­ni­ki Gine­ko­lo­gii Onko­lo­gicz­nej Naro­do­we­go Insty­tu­tu Onko­lo­gii w War­sza­wie.

Nie­ste­ty wciąż jesz­cze znacz­na część pacjen­tek tra­fia do leka­rzy w zaawan­so­wa­nym sta­dium cho­ro­by – to raz, a dwa – trze­ba mieć napraw­dę dużą wie­dzę i doświad­cze­nie, by leczyć takie przy­pad­ki. Postę­po­wa­nie musi być wte­dy bar­dzo dobrze przy­go­to­wa­ne i odpo­wied­nio prze­pro­wa­dzo­ne przez zespół ludzi, w któ­rych skła­dzie są nie tyl­ko onko­lo­dzy, ale też chi­rur­dzy, nie­kie­dy radio­te­ra­peu­ci. Tyl­ko wte­dy pacjent­ka w zaawan­so­wa­nym sta­dium cho­ro­by będzie mogła otrzy­mać opty­mal­ne lecze­nie i dobry wynik. Nie­ste­ty w Pol­sce lecze­niem raka jaj­ni­ka zaj­mu­ją się jesz­cze roz­pro­szo­ne ośrod­ki, któ­re leczą 3 czy 4 tego typu przy­pad­ki rocz­nie, więc ich doświad­cze­nie w tym zakre­sie jest dużo skrom­niej­sze. Wskaź­ni­ki euro­pej­skie dowo­dzą, że musi być ich rocz­nie 50, by móc mówić o wyso­kiej refe­ren­cyj­no­ści szpi­ta­la. Czę­sto szpi­ta­le nie posia­da­ją też tzw. kom­plek­so­wej usłu­gi, tzn. zaczy­na­ją od lecze­nia chi­rur­gicz­ne­go, potem wysy­ła­ją do inne­go ośrod­ka, czy infor­mu­ją pacjent­kę, że ma się skon­tak­to­wać np. z onko­lo­giem. To, że umo­wy pomię­dzy szpi­ta­la­mi nie są powszech­nie sto­so­wa­ne, spra­wia, że cho­ra tra­fia od jed­ne­go do dru­gie­go. Mimo że ma kar­tę DILO (kar­tę dia­gno­sty­ki i lecze­nia onko­lo­gicz­ne­go), to nie zawsze tra­fia w odpo­wied­nim cza­sie i odpo­wied­nim miej­scu do ośrod­ka, któ­ry rze­czy­wi­ście potra­fi opty­mal­nie popro­wa­dzić jej lecze­nie. Ten ele­ment struk­tu­ry nale­ży więc popra­wiać i nad tym w mini­ster­stwie teraz pra­cu­je­my. Mam na myśli ośrod­ki, któ­re będą koor­dy­no­wa­ły dzia­ła­nia w ramach Kra­jo­wej Sie­ci Onko­lo­gicz­nej. Już powsta­ły pew­ne zaląż­ki, ale muszą być odpo­wied­nie roz­po­rzą­dze­nia, by móc wdro­żyć te roz­wią­za­nia w życie. Ośrod­ki, któ­re do tego sys­te­mu zosta­ną włą­czo­ne, powin­ny być przy­go­to­wa­ne do wyso­ko­spe­cja­li­stycz­ne­go lecze­nia pod wzglę­dem infra­struk­tu­ry, ale też kadro­wym.

Czy dłu­ga jest dro­ga do tego, by te roz­wią­za­nia zaczę­ły funk­cjo­no­wać?

Myślę, że do koń­ca roku pro­gram zosta­nie przy­go­to­wa­ny, a wpro­wa­dza­ny — eta­pa­mi od 2023. Chciał­bym, by do tego cza­su każ­dy ośro­dek, któ­ry jesz­cze nie speł­nia okre­ślo­nych wymo­gów, w cią­gu roku czy dwóch, mógł się do nich dosto­so­wać na pod­sta­wie okre­ślo­nych wskaź­ni­ków. Licz­ne opra­co­wa­nia na świe­cie poka­zu­ją, że w szpi­ta­lach, gdzie jest duża licz­ba przy­pad­ków, lecze­nie odby­wa się w spo­sób opty­mal­ny, a jed­no­cze­śnie wyni­ki są lep­sze. To nie­wąt­pli­wie jest korzy­ścią dla pacjen­tek, ale też dla sys­te­mu ze wzglę­dów eko­no­micz­nych. Nie­efek­tyw­ne lecze­nie jest po pro­stu dro­gie.

Wspo­mi­nał Pan Pro­fe­sor, że kobie­ty zgła­sza­ją się zbyt póź­no do leka­rza, w zaawan­so­wa­nym sta­dium cho­ro­by. Na póź­ną wykry­wal­ność raka jaj­ni­ka wpły­wa m.in. wciąż jesz­cze w wie­lu rejo­nach kra­ju nie­rów­ny dostęp do leka­rza i usług medycz­nych, czy tabu zwią­za­ne z cho­ro­ba­mi kobie­cy­mi. Nie bez zna­cze­nia jest też baga­te­li­zo­wa­nie obja­wów.

Bywa, że pacjent­ki mają dole­gli­wo­ści żołąd­ko­wo-jeli­to­we i przez dłu­gie tygo­dnie są pro­wa­dzo­ne w gabi­ne­tach leka­rza POZ. czy gastro­lo­ga. Tym­cza­sem, jeśli po 3 czy 4 tygo­dniach lecze­nia zabu­rzeń żołąd­ko­wo-jeli­to­wych nie ma efek­tu, a dodat­ko­wo kobie­ta jest w wie­ku oko­ło­me­no­pau­zal­nym, to war­to, by zgło­si­ła się do kon­tro­li u gine­ko­lo­ga, bo być może przy­czy­na jej dole­gli­wo­ści tkwi gdzieś indziej. Jeśli ma nie­spe­cy­ficz­ne obja­wy brzusz­ne, war­to, żeby mimo wszyst­ko odwie­dzi­ła gine­ko­lo­ga, nawet jeśli odwie­dzi­ła go pół roku wcze­śniej, bo może się oka­zać, że przez te pół roku coś nie­po­ko­ją­ce­go zaczę­ło się dziać i war­to to skon­tro­lo­wać. Obja­wy gastrycz­ne mogą być maską nie tyl­ko raka jaj­ni­ka, ale też innych nowo­two­rów.

War­to więc prze­ła­mać mit, że pro­ble­my ze stro­ny jelit, ozna­cza­ją tyl­ko cho­re jeli­ta. Myślę, że inter­ni­ści powin­ni bar­dziej holi­stycz­nie pod­cho­dzić do pacjen­tek, nie sku­piać się wyłącz­nie na łago­dze­niu obja­wów, a gastro­lo­dzy – lecze­niu w ramach swo­jej tyl­ko spe­cjal­no­ści.

Zde­cy­do­wa­nie tak. Dzia­ła­my w tym kie­run­ku, żeby prze­ko­nać leka­rzy POZ. do zbie­ra­nia dokład­ne­go wywia­du rodzin­ne­go. Ale nama­wiam też panie, żeby we wła­snym zakre­sie zbie­ra­ły wywiad rodzin­ny, bo jeśli w ich rodzi­nie zda­rzy­ło się kil­ka przy­pad­ków nowo­two­rów u kobiet (pier­si czy jaj­ni­ka), to na pew­no są w gru­pie pod­wyż­szo­ne­go ryzy­ka zacho­ro­wa­nia na raka jaj­ni­ka.

Kobie­ty boją się dia­gno­zy i ten lęk powo­du­je, że uni­ka­ją wizyt, wolą nie wie­dzieć. Dla­te­go w kon­tek­ście raka jaj­ni­ka war­to pod­kre­ślić, że nie każ­dy guz na jaj­ni­ku to rak jaj­ni­ka.

Oczy­wi­ście guzy jaj­ni­ka wca­le nie są taką rzad­ką pato­lo­gią. Wie­le z tych guzów to są guzy o cha­rak­te­rze nie­on­ko­lo­gicz­nym, guzy zapal­ne, zwią­za­ne z zabu­rze­nia­mi gospo­dar­ki hor­mo­nal­nej. Kil­ka pro­cent tych guzów oka­zu­je się być nowo­two­ra­mi. Chciał­bym prze­ła­mać taką ste­reo­ty­po­wą for­mu­łę postrze­ga­nia tej cho­ro­by, że jeże­li mam raka jaj­ni­ka, to już umie­ram, bo tak nie jest. Dzi­siaj mamy wie­le moż­li­wo­ści i spo­so­bów, żeby nawet pacjent­ki z rakiem w zaawan­so­wa­nym sta­dium mogły pożyć 5 czy 10 lat, jeże­li będą leczo­ne przez pro­fe­sjo­nal­ny zespół, z dostę­pem do nowo­cze­snych tech­no­lo­gii, leków nowej gene­ra­cji, nowych pro­ce­dur postę­po­wa­nia i lecze­nia chi­rur­gicz­ne­go. Mam kil­ka pacjen­tek, któ­re nawet 15 lat funk­cjo­nu­ją z cho­ro­bą. Poka­zu­je to, jaka jest siła deter­mi­na­cji i dzia­ła­nia, żeby sta­ty­sty­ki popra­wiać, i to się nam uda­je.

Kra­jo­wy Rejestr Nowo­two­rów potwier­dza, że od 15 lat zacho­ro­wal­ność nie­znacz­nie spa­da. A jaki­mi środ­ka­mi dys­po­nu­je współ­cze­sna medy­cy­na, by powstrzy­mać raka jaj­ni­ka i ogra­ni­czyć śmier­tel­ność?

U kobiet z gru­py pod­wyż­szo­ne­go ryzy­ka, z obcią­żo­nym wywia­dem rodzin­nym, czy potwier­dzo­ną muta­cją w genach BRCA1/BRCA2 pro­fi­lak­ty­ka pole­ga na usu­nię­ciu przy­dat­ków, czy­li jaj­ni­ków i jajo­wo­dów. I to zde­cy­do­wa­nie redu­ku­je zacho­ro­wal­ność i śmier­tel­ność. Dru­gą kwe­stią są coraz lep­sze tech­ni­ki i umie­jęt­no­ści chi­rur­gicz­ne zespo­łów, któ­re potra­fią pre­cy­zyj­nie ope­ro­wać w obsza­rze całej jamy brzusz­nej, ponie­waż rak jaj­ni­ka czę­sto ata­ku­je wła­śnie cały ten rejon. Nie tyl­ko więc wie­dza i doświad­cze­nie gine­ko­lo­ga, ale też chi­rur­ga są koniecz­ne, by móc ope­ra­cję prze­pro­wa­dzić w mia­rę opty­mal­nie i usu­nąć zmia­ny, któ­re są widocz­ne gołym okiem. Kolej­na rzecz, to spraw­nie funk­cjo­nu­ją­ce lecze­nie sys­te­mo­we w ośrod­kach wyso­ko­spe­cja­li­stycz­nych oraz dostęp­ność lecze­nia uzu­peł­nia­ją­ce­go inhi­bi­to­ra­mi PARP. Blo­ko­wa­nie enzy­mu, któ­ry odpo­wia­da za rege­ne­ra­cję komó­rek nowo­two­ro­wych, spra­wia, że komór­ki te ule­ga­ją znisz­cze­niu. Jest więc sze­reg moż­li­wo­ści, któ­re pozwa­la­ją pacjent­ki cho­re na raka jaj­ni­ka leczyć sku­tecz­nie, dać im nadzie­ję nie tyl­ko na cie­sze­nie się życiem rodzin­nym, ale też być oso­bą aktyw­ną zawo­do­wo.

Przy­po­mnij­my, jakie bada­nia mogą wykryć raka jaj­ni­ka?

Regu­lar­ne wizy­ty u gine­ko­lo­ga i bada­nia ultra­so­no­gra­ficz­ne (prze­zpo­chwo­we i jamy brzusz­nej), a jeśli są jakieś wąt­pli­wo­ści, moż­na zro­bić bada­nia mar­ke­ro­we, np. testy ROMA, któ­re są kom­pi­la­cją dwóch mar­ke­rów: anty­ge­nu Ca 125 (z ang. car­ci­no­ma anty­gen 125) i HE4 (ang. human epi­di­dy­mis pro­te­in 4). To pozwa­la przy regu­lar­nym moni­to­ro­wa­niu spraw­dzać, czy coś nie­po­ko­ją­ce­go się nie poja­wia. Acz­kol­wiek nie mogę powie­dzieć, że ta meto­da jest tak sku­tecz­ną meto­dą pro­fi­lak­ty­ki, jak w przy­pad­ku raka szyj­ki maci­cy jest cyto­lo­gia, czy w przy­pad­ku raka pier­si mam­mo­gra­fia. Ale na pew­no w nie­któ­rych przy­pad­kach potra­fi w mia­rę wcze­śnie poka­zać, że coś się dzie­je i wte­dy nale­ży prze­pro­wa­dzić dokład­niej­sze bada­nia.

Powie­dział Pan Pro­fe­sor, że nie ma sku­tecz­nych badań prze­sie­wo­wych w kie­run­ku raka jaj­ni­ka, są za to spo­so­by na mini­ma­li­zo­wa­nie ryzy­ka zacho­ro­wa­nia na nowo­two­ry. Jak kobie­ty mogą tak na co dzień zadbać same o sie­bie?

Na pew­no war­to sta­rać się pro­wa­dzić zdro­wy styl życia i uni­kać uży­wek w nad­mia­rze. Kwe­stia utrzy­ma­nia pra­wi­dło­wej wagi cia­ła też jest istot­na, ponie­waż u pacjen­tek oty­łych ten pro­ces kan­ce­ro­ge­ne­zy prze­bie­ga szyb­ciej. Nie ma ide­al­ne­go spo­so­bu, by mu prze­ciw­dzia­łać, przy­naj­mniej na tym eta­pie roz­wo­ju medy­cy­ny, ale z pew­no­ścią powyż­sze dzia­ła­nia i blo­ko­wa­nie owu­la­cji u kobiet, któ­re sto­su­ją tera­pię anty­kon­cep­cyj­ną, mogą spo­wo­do­wać, że ten pro­ces roz­wi­ja się rza­dziej. Poza tym istot­ne jest pozna­nie swo­je­go rodo­wo­du rodzin­ne­go i tam, gdzie jest on obcią­żo­ny, bar­dziej regu­lar­niej uma­wiać wizy­ty u leka­rza gine­ko­lo­ga. I wresz­cie, kie­dy poja­wi się pro­blem ze stro­ny ukła­du gastrycz­ne­go – wcze­sne reago­wa­nie i skon­tak­to­wa­nie się też z gine­ko­lo­giem, a nie tyl­ko z leka­rzem inter­ni­stą czy gastro­lo­giem.

Roz­mo­wę prze­pro­wa­dzi­ła: Redak­tor Justy­na Soko­łow­ska